Ci z was, którzy interesują się dziwactwami naszego świata lub też oglądają czasem programy przyrodnicze mogli słyszeć o pewnym zajebistym grzybku zwanym maczużnikiem. Są to pasożyty dopadające insekty, takie jak mrówki, które pod ich wpływem wspinają się na drzewo rosnące nad mrowiskiem, wgryzają się w łodygę liścia i umierają.
Ale to nie wszystko! Po pierwsze to sam grzyb zmusza je do takiego działania, a po śmierci nosiciela z jego ciała wyrasta szypułka, przez którą zarodniki mogą zainfekować kolonię mrówek poniżej. Jeśli nie jest to dla was przerażające, to coś jest chyba z wami nie tak.
Ten sam pomysł został wykorzystany w recenzowanym tu filmie, z tą różnicą, że ofiarami grzyba stają się ludzie i zwierzęta, a tą czadową techniką manipulacji posługują się stworzenia zamieszkujące lasy Irlandii, które zazdrośnie strzegą swych leśnych terenów przez nieproszonymi gośćmi.
Gdy pewien facet przeprowadza się w te rejony, by zająć się wycinką drzew nie podejrzewa, że on sam i jego rodzina będą mieli srogo przewalone, o ile nie posłuchają miejscowych i nie znajdą sobie innego miejsca do życia. Myślicie że posłuchają? Ano pewnie, że nie.
Konflikt między stworami z lasu a upartą familią zaostrza się do tego stopnia, że monstra zaczynają nachodzić ich we własnym domostwie, a jako swą główną broń wykorzystują wspomnianego przeze mnie pasożytniczego grzyba, który niejedno potrafi.
Pomysł z wykorzystaniem maczużnika został już rewelacyjnie wykorzystany w grze komputerowej „The Last of Us” i kwestią czasu było przeniesienie go do filmu ocierającego się o horror. Tutaj zamysł sprawdza się naprawdę porządnie, a do tego zarówno plenerki, klimat jak i stworzenia prezentują się zacnie.
Do tego filmidła możecie zasiąść już po zakupieniu jednego piweczka, a to nieczęsto zdarzało mi się ostatnimi czasy. W każdym razie, jest bardzo pozytywnie.
P.S. Zamiast trailera do filmu zarzucam wam kilkuminutowy filmik prezentujący maczużnika w akcji, jest co oglądać!
3 komentarze
Ten film naprawdę istnieje!
A ja już doszukiwałem się kolejnej ściemy 😛
Widziałem go na prywatnym pokazie w Los Angeles, także wiesz 😉
No, no… przekonałeś mnie. Wiele już takich dziwacznych westernów widziałem i to faktycznie sztuka robić wariacje z tym gatunkiem 🙂