Uwolniłem po ciężkich bojach jedną rękę z kaftana bezpieczeństwa, to spróbuję na temat Bunny the Killer Thing coś nią napisać. Choć nadal mi się trzęsie.
Jest to film zły. ZŁY. BARDZO ZŁY. Ale jednocześnie jest to zło w wymiarze krańcowo absurdalnym. Wyobraźcie sobie jazdę po bandzie, ale tak bardzo po bandzie, że cały czas ma się (słuszne) wrażenie, że już na pierwszym zakręcie pędzący powinien nie tylko wypaść z trasy, ale zostać wypi****ony w kosmos z prędkością komety Ha(r)lleya (Davidsona:)).
Ale trudno nawet stwierdzić, czy to ma miejsce, bo sama banda jest tak pokręcona, że nasz pędzący podróżnik dawno odszedł od resztek rozumu i zapomniał, czy miał wypaść z trasy czy jechać dalej, a jeśli tak to w jakim kierunku.
Tytułem formalności- jest to amatorski film, który opowiada o eksperymencie, który uciekł z szopy pod postacią gigantycznego potworo- pół królika-pół-człowieka. I robi rzeźnię całkiem niepoprawnej politycznie młodzieży (rasiści, seksiści, nimfomanie, przedstawiciele wszystkich orientacji) poprzez to, co robią przysłowiowe króliki. Dobra, obrażę waszą inteligencję i poczucie estetyki. Chodzi oczywiście o kopulację. Wszystko to nasza bestia uprzedza zapadającym w pamięć i ryjącym psychę, jedynym hasłem, które umie wyartykułować. Słabo znam łamany fińsko-angielski, ale chyba coś o kotku. Ofiary królika zanim zostaną załatwione na cacy w króliczym stylu najpierw chleją ile wlezie, potem pokazują ile wlezie.
Narzędzia zbrodni są w ciągłym ruchu, jest krwawo (dużo ucinanych, wyrywanych, wyszarpywanych członków. Rozumiecie? hahaha. NoniemogeXD) i obleśnie. Jednocześnie jest w tym wszystkim spora doza fantazji spod znaku np. takiego Dead Snow (jeden z najlepszych filmów w gatunku gatunkowej horror parodii) jak choćby w scenie masakry przy pomocy wyrwanego oka i nerwu.
Jest to jednocześnie wyobraźnia, którą-daję sobie coś tam uciąć- albo każdy sam przeszedł (głównie podejrzewam niegdysiejszych nastoletnich chłopców) albo przynajmniej zna z doświadczenia (każdy w klasie miał freaka od takich klimatów). Myślę tu o duszy i poetyce sztuki uskutecznianej w formie, jakże pomysłowych obrazków, wymazywanych na końcach zeszytów albo nawet ławkwach szkolnych- zazwyczaj ostatnich w rzędzie (kolega się pochwali przed klasą jaki piękny komiks namalował na ławce!). Ach, pewnie większość wspomina to z pewną dozą nostalgii i nie ma się czego wstydzić, toć to chyba nawet Stepehen King pisał, że najszczersza poezja to utwory ze ścian szaletów miejskich- tam nikt niczego udawać nie musi.
Czy film mi się podobał? Nie mogę napisać, bo w internecie nic nie ginie i kiedyś pewnie to moja córka przeczyta. Napiszę tylko tak: zamiast pisać czy mi się podobał czy nie, postarałem się chociaż zasygnalizować klimat (oddać to się go nie da!), aby każdy zdecydował czy czuje się zachęcony. Jeśli gdzieś tam macie ukrytego głęboko w sobie niewyżytego pscyho- freaka gustującego w typowo nastoletnim absurdzie i grotesce z pewnością będziecie się bawić jak szaleni (nie macie? puśćcie film, to się przekonamy). Możecie mnie zaprosić na ten seans, z chęcią sprawdzę wasze reakcje. Na sam film to już nie będę patrzeć, nie oglądam takich bezeceństw, zakryję sobie oczy dłońmi (i tylko ukradkiem spojrzę przez palce na jedną-dwie sceny. Ewentualnie osiem)
http://horroryonline.pl/film/bunny-the-killer-thing-2015/1296