Gdybym kiedyś dochrapał się posadki Boga, wprowadziłbym na tym świecie zmiany, za które wielbiłyby mnie wszystkie nacje na świecie. Darmowy internet dla wszystkich, piasek o smaku sera pleśniowego lub mango do wyboru, a także sandały z dykty, we wzorkach przedstawiających śmieszne zwierzaki… a to dopiero początek moich genialnych pomysłów.
Niestety, rzeczywistość przedstawiona w tej krótkometrażówce to nie tubisiowy krem, a opętani przez złe moce ludzie mają kompletnie przejebane zarówno ze strony demonów, jak i egzorcystów.
Pewna młoda dziewuszka nie może wprost doczekać się wizyty koloratkarzy, ponieważ jej ciałem zawłądnął sukkub z jednego z piekielnych kręgów. Poprzedni ksiądz, który próbował się z nim mierzyć, służy teraz jako podkładka pod myszkę… ekhm… znaczy się, wisi na suficie i gnije w zastraszającym tempie.
Zaprawieni w bojach z piekielnymi mocami fanatycy wparowują do mieszkania opętanej, której obecnie pilnuje kochająca matka. Ich miny są nietęgie i sugerują, że nie zamierzają poddać się demonowi bez walki, nawet, jeśli po chałupie nie ostanie się pojedyncza cegła.
Co mogę powiedzieć o tej piętnastominutowej produkcji? A to, że bawiłem się naprawdę czadowo! Fabuła, choć prosta i nieskomplikowana, miło komponuje się bardzo fajnymi efektami specjalnymi, a dziwaczne odpały klechów jeszcze dodają produkcji tej uroku.
Więcej nie będę zdradzał, ale myślę, że nie powinniście być zawiedzeni.