BLOODRAYNE: THE THIRD REICH – BLOODRAYNE: TRZECIA RZESZA
Bohaterowie walczący o dobro ludzkości dorabiają się czasem swoich pomocników. Batman miał Robina, Orgazmo – Podniecacza itp. Ja również doczekałem się kogoś, kto od czasu do czasu opisywał będzie co ciekawsze produkcje, w celu ustrzeżenia was przed zagrożeniem. Oto Stierlitz the Demigod, awansowany z akolity na półboga ekspert od faszystowskich klimatów, nieugięty poszukiwacz bursztynowej komnaty oraz mój gościnny współpracownik, przebywający obecnie w małej wiosce pod Berlinem.
Skrzatan_the_Bosky
[gościnna recenzja – Stierlitz the Demigod]
Uwe Boll wielkim reżyserem jest, parafrazując klasyka. Jak bowiem nazwać człowieka, który z tak ogromną konsekwencją zasypuje nas produkcjami, ze znakiem jakości „Q (…rwa mać, po co ja to oglądam?)”. Znałem jego filmy wcześniej, ale dla potrzeb bloga Bosky’ego przyjrzałem się dziełu, które łączy moje dwa koniki: III Rzeszę (czysto historycznie) i wampiryzm. Jest to trzecia część serii, w jakiś sposób opartej na grze o Krwawej Reni z 2002 roku…
Akcja rozgrywa się na bliżej nieokreślonym odcinku frontu wschodniego, gdzie nasza dzielna Renia wspomaga swoimi dhampirzymi mocami radzieckich partyzantów (mówiących oczywiście po angielsku), w walce z paskudnymi nazistami. Na wskutek przypadku, jeden z nich staje się Űberwampirem, a następnie głównym antagonistą wyżej wymienionej. Chciałbym napisać, że wówczas akcja zaczyna się rozkręcać, ale niestety bardziej pasjonujące jest rozkręcanie Ursusa 330.
„Może efekty specjalne?” zapytacie. Niestety, „Seksmisja” miała lepsze. „Gra aktorska?”. Na pogrzebach widziałem mniej sztywnych denatów. „Chociaż szybka i porywająca akcja?”. Ostatni raz tak bardzo porwał mnie wirek, gdy spłukiwałem kakę. „Błagamy, choć jakiekolwiek oddanie realiów!”. Ni chuja. Naziści poubierani w worki po kartoflach, Rayne wyglądająca, jakby naoglądała się teledysków podrzędnych grup metalowych, a padający jak podczas ataku sparszywiałej odbytnicy ranni/martwi są tak śmieszni, jak tylko u Uwego mogą być. Nawet bydlęce wagony wyglądają podobnie do osobowych pociągów PKP 2 klasy. No prawie. O walkach nie wspomnę.
Jeśli ktoś miał „przyjemność” spozierać na poprzednie części, niech nawet nie myśli, że może jakimś cudem ta jest lepsza. Otóż nie, moi Drodzy. Prędzej spotka Was plaga szarańczy w Białymstoku lub zgwałci Was pudel sąsiadów. I to nucąc nad uchem „Nad pięknym modrym Dunajem”. Pierwszą dało się jeszcze oglądać, przy drugiej chciało się wyrzucić teściową za okno, a tutaj… Nie radzę. Wróćcie do gry, która chociaż nie przełomowa, miała przynajmniej klimat. Owszem, są gorsze produkcje, ale nawet fanatykom Renaty nie polecam.
P.S. Wg recenzowanego filmu, kod Enigmy złamała radziecka specjalistka od szyfrów, o swojskim imieniu Magda.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=sf9wqm8cz3Q
Werdykt: