BEYOND RE-ANIMATOR
Po fantastycznej części pierwszej, podczas której bawiłem się naprawdę zajebiście, przyszła pora na część drugą, która pomimo świetnej jak zawsze gry aktorskiej Jeffreya Combsa, mocno mnie zawiodła.
Podstępnie zwabiony przyjemnym, więziennym klimatem oraz możliwością obejrzenia kolejnych, popierdolonych wyczynów Herberta Westa, odpaliłem sobie część trzecią, mając nadzieję, że psioczenie użytkowników jednego z największych polskich forów poświęconego filmom, okaże się (jak to już wcześniej bywało) nieporozumieniem.
Pewnie jesteście ciekawi, o co tu w ogóle biega. Doktor West, który w końcu przegiął pałę ze swoimi eksperymentami, został skazany i osadzony w jednym z więzień, gdzie jak się zapewne domyślacie, nie miał łatwego życia.
Młody doktor, który zostaje zatrudniony w zakładzie, jako dziecko był świadkiem aresztowania Westa. Chcąc dowiedzieć się więcej o sztuce przywracania życia zmarłym, zaczyna z nim współpracować, co jak zawsze prowadzi do krwawej katastrofy.
Plusem tego obrazu jest to, że wciąga od kilku pierwszych minut i nie nuży, jak część druga. Minusem natomiast, że scenariusz nie jest już tak ciekawy jak w debiucie.
Mocne sceny również zostały znacznie zredukowane, ale klimat, o dziwo, wciąż jest niezły.
Dla fanów serii będzie to ciekawe doświadczenie, natomiast dla ludzi, którzy nie widzieli poprzednich odsłon, również coś fajnego się znajdzie, tak więc nie ma co marudzić.
Kupcie sobie dwa browary (mocne, a nie te lemonkowe sikacze!) i bez obaw siadajcie przed oślepiaczami.
Nim jednak wyłączycie film, polecam oglądnąć niesamowitą scenę walki szczura z penisem, którą podziwiać można podczas napisów końcowych. Ryje beret.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=un02Tpqwy5U
Werdykt: