Autor: NaTrzeźwoNieWarto

ALTERED – INNY No i skończyło się granie w „X-com: Enemy within”. Po dowodzeniu bazą, misjach taktycznych, dbaniu o ekonomię i wkurzaniu się na Rosję, której obywatele wiecznie panikowali wymuszając na mnie odpowiednie działania w końcu mogłem rozluźnić zad i poobserwować jak inni radzą sobie z najeźdzcami. Będę szczery. Odpaliłem ten film nic o nim nie wiedząc, a będąc skuszonym plakatem. Żeby nie było nieporozumień dzieciaczki, nie chodzi mi o to, że reżyser „Blerłicza” maczał w tym dziele lepkie paluchy ale to, że lubię leśne klimaty i dziwaczne łapki na plakatach. Ot cała tajemnica. Przyznać trzeba, że filmidło zaczyna się…

Czytaj dalej

PARASITE – PASOŻYT Oto ostatnia konkursowa recenzja, którą popełnił Piotr Więcławek… ano, znowu on. Z tym gościem wybitnie jest coś nie tak, ale co tam, nie mnie osądzać 😉 W poszukiwaniach filmu pt. „Pasożyt” – jednego z pierwszych filmów zarówno Charlesa Banda, jak i Demi Moore przypadkiem natrafiłem na horror pod tym samym tytułem z 2004 roku. Cierpiąc chyba na zaćmienie umysłu postanowiłem obejrzeć tę gnidę, choć teraz wiem, że wolałbym łyknąć stado uzbrojonych po zęby tasiemców i zapić to dinitrofenolem, niż znów oglądać tę pożywkę dla owsików. Film z rodzaju tych najgorszych – niskobudżetowy gniot, który jednak nie przekracza…

Czytaj dalej

WARRIORS OF THE APOCALYPSE – WOJOWNICY APOKALIPSY Oto konkursowa recka numer dwa pizgnięta przez Piotra Więcławka, faceta o zrytym berecie i zamiłowaniu do tworzenia plakatów do nieistniejących filmów 😉 Lata 80. wypluły setki filmów postapokaliptycznych nakręconych za tygodniówkę od rodziców, albo połowę zasiłku dla bezrobotnych. Większość z nich została słusznie zapomniana. Tak samo Warriors of Apocalypse (ale zupelnie niesłusznie), który kosztował może i cały zasiłek i ze 2 dolary na postprodukcję, bo widać w nim hmmm, „niskobudżetowy rozmach”. Wpierw myślałem, że będzie to typowe postapo. Pustynia. Wszystko skażone. Ludzie poubierani w jakieś łachy przemierzają pustkowia walcząc o przetrwanie. Nie wiedzą…

Czytaj dalej

 SPACE ZOMBIE BINGO Postać Grzegorza Bagińskiego możecie znać już z recenzji, jaką z werwą popełnił niemalże pół roku temu… Nie kojarzycie? No to przypomnijcie sobie jego konkursową recenzję „Aliens Vs Avatars” i koniecznie przeczytajcie, co nietęgo wkurwiło go podczas „Space Zombie Bingo”. Endżoj! Nie wiem czy jestem godzien recenzować film który powstał przy współpracy wytwórni Troma. Jeżeli zaglądasz od czasu do czasu na tego bloga, to raczej na pewno zdajesz sobie sprawę z tego, jak ważną dla współczesnej złej kinematografii rolę pełni owe studio. Jednakże spróbuję, zmierzę się i z kultowością firmy Lloyda Kaufmana, jak i z mocą Space Zombie…

Czytaj dalej

ABSENTIA No dobra, jestem pijany więc przejdę do rzeczy bez głupich gadek o morświnach, tyranozaurach i ascetycznych wyznawcach poliestru, dobrze? Ten oglądnięty przeze mnie sporo czasu temu film, do którego w końcu robię reckę był wychwalany jako bardzo ciekawe dzieło, które odnosi się do Wielkich Przedwiecznych w tym takich istot jak Cthulhu oraz Mojamathka-robipieroghi. Inaczej mówiąc, miał czerpać z dorobku Lovecrafta pełnymi stopami z korekcją zgryzu i wywołać zachwyt u fanów tegoż pisarza. Nim napiszę co nieco o moich drżących pośladkach, które podrygiwały w rytm odgryzanych kręgosłupów i patroszonych jelit powiem wam jedną rzecz. Otóż jeśli spodziewacie się ogromnej ilości…

Czytaj dalej

DEAD SHADOWS – TRUPIE CIENIE Olbrzymie, kosmiczne owoce morza nie pogardzą żadnym gatunkiem, a już w szczególności ohydnymi kreaturami o dwudziestu palcach i zdeprawowanych umysłach… zgadza się, mówię o was dzieciaczki. Tym razem przybyły one zza czarnej dziury, która niczym noworodek tworzący pieluchowego bobka z impetem pozbyła się balastu w postaci metero.. metoroty… asteroidy. Nie łudźcie się, te stwory nie mają szczególnych preferencji i nieważne jest czy jesteście studentami, biologami, czy też dotykacie nieletnich i co pół roku zmieniacie parafię. Jeśli ich spotkacie, jesteście udupieni. Pewien nerd, bezwstydnie rwany przez blond sąsiadkę ugaduje się z nią na pseudo-apokaliptyczną imprezę, której…

Czytaj dalej

BLACK DEVIL DOLL FROM HELL – CZARNA LALKA Z PIEKŁA RODEM Gdybym miał ciąć się zardzewiałym nożem po wacku za każdym razem, gdy jakikolwiek aspekt filmu kala moją godność i powoduje mimowolne acz sowite refluksy, to przy tym „dziele” wykrwawiłbym się na śmierć. Nawet „muzyka” czy też raczej kakofonia dźwięków jaka przewija się przez ponad godzinę trwania filmu doprowadza do obrzęku jelit, a na nieszczęście, montaż, praca kamery i scenariusz potęgują jeszcze poczucie desperacji nawet w przygotowanym na niemal wszystko widzu. Pewnie będziecie wypominać mi, że znowu nachlałem się jak kormoran i panikuję, ale naprawdę było aż tak źle.…

Czytaj dalej

PROJECT METALBEAST: UNSTOPPABLE CIA WEREWOLF RAMPAGE – PROJEKT METALOWA BESTIA: SZAŁ NIEPOWSTRZYMANEGO WILKOŁAKA Z CIA Tytuł jest zajebiaszczo ekstrawagancki prawda? Ciekawostką jest, że film z reguły figuruje jedynie pod pierwszymi dwoma członami, ale skoro rozszerzenie nazwy powoduje skurcze w pachwinach i wesoły, rubaszny rechot, to czemu by go nie zamieścić, prawda? Z resztą nieważne, bo jakiego tytułu film by nie miał, najważniejsze jest ponadczasowe przesłanie jakie ze sobą niesie… czekacie na jakieś wytłumaczenie? Powstrzymajcie chuć, bo opowiem o tym dopiero a chwilkę. Pewien agent CIA, który dostał jebla na punkcie siły jaką daje wilkołacza krew, po owocnych polowaniach na kosmate…

Czytaj dalej

NAZI ROBOTS – NAZISTOWSKIE ROBOTY Z tego co szeptają skowronki i trzmiele, ta krótkometrażówka powstała tylko po to, by pewien człek dostał zaliczenie na semetr i mógł w końcu nachlać się z kumplami w jakimś przydrożnym barze. Jak dla mnie spoko, motywacja jak każda inna, a do tego pochwalam cel, jaki przyświecał mu na końcu tej drogi. Bo czy jest coś wspanialszego niż zimny browarek po pracy? Filmik ten w 50% skupia się na rozmowie dziadka z wnuczkiem. Wesoło wpieprzają zimną koninę, bezwstydnie trzymają się za kolanka i gruchają niczym dwa gołąbki wspominając wspólną służbę w szeregach SS… To był…

Czytaj dalej

  FAUST: LOVE OF THE DAMNED – FAUST: MIŁOŚĆ POTĘPIONYCH Wyobraźcie sobie superbohatera, któremu niestraszne są pociski, widok krwi i latanie w obciachowym, nieledwie pedalskim kostiumiku. Ma na to wszystko konkretną wyjebkę, ponieważ przywdziewając krwawy uniform zachowuje się jak obłąkany, wzbudzając nieliche zażenowanie u widza. Tym jednak, co jeszcze bardziej wstrząsa człekiem podziwiającym jego wyczyny jest kaprawy ryj antybohatera, który chyba na długo pozostanie w mojej pamięci. Przecież facet wygląda jak upośledzony Eddie Izzard, którego ktoś naćpał i wypuścił na miasto. Dobra, pal licho jego wygląd, fabuła tu prezentowana nie może być przecież równie bezczelnie głupia, prawda? Aaanooo może. Tytułowemu…

Czytaj dalej