Ta recenzja-teoretycznie- prosi się o rozpoczęcie słowami: mam problem z tym filmem. To jednak bardziej odpowiada filmom, które co do zasady mi się podobają, ale jest jakaś duża wada, która powoduje ostry zgrzyt albo np. nieudanym, co do których z jakichś względów (np. gatunek) mam słabość i które oceniam jednak dobrze niejako „na kredyt”. Czyli generalnie gdy mam opinię w jedną stronę (złą albo dobrą), jednakże z widocznym, wyłamującym się pojedynczym aspektem przeciwnym. W tym przypadku jednak jest inaczej. W zasadzie widzę możliwość postawienia dwóch przeciwnych ocen, które będą równoprawne i które będą oparte- o dziwo- o te same składniki…
Autor: homer
Ten film wybrałem przyciągnięty magią nazwiska Del Toro, bo dzieła nim firmowane, które do tej pory oglądałem czyli „Labirynt Fauna” i „Sierociniec” (wiem, wiem – w tym drugim Guillermo przede wszystkim występował jako producent, ale jednak) uważam za super. Nie da się ukryć, że twórca ten ma swój charakterystyczny, oryginalny styl, w którym łączy dramat, baśń oraz grozę i którego filmy zwykle cechuje przede wszystkim wspaniała historia i świetna fabuła. „Kręgosłup diabła” ma wszystkie te cechy. Jest przede wszystkim rozbudowana opowieść, dziejąca się w sierocińcu, którego przeszłość naznaczona jest krwawą historią, jest dramat dzieci w nim żyjących oraz dramat hiszpańskiej…
Ponieważ ukończyłem już cały sezon mogę kontynuować wątek składników stojących za sukcesem tego bardzo już popularnego serialu. Część druga- Scooby, quick, to the Mystery Machine! Dla każdego filmu z gatunku mystery, połową sukcesu jest, well, dobrze napisana zagadka, wokół której opleciona jest akcja. Dobrze napisana najczęściej oznacza, tak jak ja to rozumiem, odpowiednio nastrojowa. W Stranger Things temu celowi służyło oparcie clou tajemnicy na kolażu kilku klasycznych motywów. Oczywiście zdradzanie szczegółów byłoby zbrodnią, a jak wszyscy wiemy dla spojlerujących, zwłaszcza filmy z tego gatunku, co Stranger Things, jest osobny 666 krąg piekła (w którym męczą się wszyscy oglądając pierwszą część…
Ten film włączyłem zachęcony ogólnymi zachwytami, chociaż i tak nie nastawiałem się na jakiś mega wypas, gdyż obraz należy do gatunku, za którym nie przepadam czyli ZOMBIE/WIRUS. Przedstawiona historia nie jest zbytnio skomplikowana. Mamy ukazaną rodzinę, która od długiego już czasu zamieszkuje w podziemnym schronie i nigdy nie wychodzi na zewnątrz, gdyż okolicę nawiedził nieokreślony (na początku) kataklizm, po którym po powierzchni wędrują tajemnicze istoty polujące na tych, którzy przeżyli. Nie będę owijał w bawełnę, trzymał w niepewności i niepotrzebnie przedłużał-film powinno się a nawet trzeba obejrzeć i to nawet nie dlatego, że jest taki mega super hiper, ale dlatego,…
Władca Lalek czy Laleczka Chucky, chociaż teraz wywołują uśmiech na twarzy, to kiedy oglądałem te filmy jakieś 2 dekady temu bałem się wyjść spod kołdry. Dziecięca wyobraźnia jest nieobliczalna, widziałem jak każda z moich „zabawek” patrzy na mnie, bałem się zasnąć dlatego wszystkie wylądowały w szafie. Lalka, choć na pozór zwykły przedmiot, czasem potrafi wzbudzić niepokój nawet u dorosłego człowieka. Od wielu lat twórcy filmów grozy przedstawiają nam lalki jako złe, opętane, szalone, mordercze, powołane do życia przez złe moce. To, co na pozór niewinne, potrafi być najbardziej przerażające… Jest jeszcze jedna rzecz – co jeśli lalka ma własną duszę?…
No co mnie podkusiło, żeby zamiast Labiryntu Fauna (którego wcześniej nie widziałem) lub Ichi the Killer (który muszę sobie odświeżyć) przypomnieć sobie film, który widziałem w kinie jeszcze w podstawówce, czyli Spawna? Perwersja jakaś chyba, bo przeczuwałem od samego początku, co mnie czeka (z seansu sprzed wielu lat nie pamiętałem prawie nic). Tytułem wstępu- film opowiada o zawodowym zabójcy, pracującym dla jakiejś rządowej agencji, której szef chce przejąć władzę nad światem i w związku z tym zawiera pakt z mocami piekielnymi, że odda, w zamian za pomoc w osiągnięciu tego celu, swojego najlepszego kilera (Jurek akurat był zajęty). Al Simmons- bo…
Dzisiaj krótko bo odświeżyliśmy sobie klasyk, który chyba wszyscy znają (i kochają:P) czyli Wstrząsy. Często można spotkać się z opinią, że jest to jeden z najlepszych monster movies …i coś jest na rzeczy. Jest to film, który na pewno Ameryki nie odkrywa, nie sili się na oryginalność, nie ma piętrowej fabuły a nawet niespecjalnie straszy. Jest to jednak złożone w bardzo sprawny sposób ze sprawdzonych składników kino horrorow-komediowo-przygodowe czyli dokładnie takie jaki powinien być wzorcowy „monster movie”. Po pierwsze bardzo fajne są poczwary, zarówno tak po prostu z wyglądu (i truschoolowego, so 90′, gumowego wykonania), jak i samego pomysłu na…
Kolejny film z naszego ulubionego gatunku Devil/Hell. Obraz zaczyna się standardowo epickim cytatem z Apokalipsy czy innej mrocznej przepowiedni (wiem, że to sztampowe, ale chyba tego się oczekuje po gatunku), ale dalej już jest dość nietypowo. Temat jest ujęty w ciekawy sposób, coś co wydaje się, że powinno być z założenia epickie, zostało ujęte w kameralny sposób i to zarówno w formie jak i w treści czy przesłaniu. Fabuła opiera się na pomyśle zamknięcia skrajnie różniących się postaci na małej przestrzeni czyli w windzie, która zacięła się gdzieś pomiędzy piętrami drapacza chmur. Mamy starszą panią, afroamerykanina ochroniarza, komandosa, młodą dziewczynę…
Od jakiegoś czasu chciałem napisać na temat tego filmu, ale nie wiedziałem jak się za to zabrać. Z racji tego, że film widziałem pare lat temu, postanowiłem go sobie dzisiaj odświeżyć i… oczywiście było warto! Dzisiejszy seans utwierdził mnie w przekonaniu, że Azjaci są mistrzami tego gatunku. Uwielbiam ich filmy, uwielbiam to w jaki sposób potrafią opowiedzieć historię, jak budują napięcie, jak tworzą nastrój, za te zakończenia i za drugie dno !!! Jeżeli ktoś liczy na film pełen strachu, jumpscene, duchów, krwi, flaków, wampirów itp. to nie ma czego tu szukać, owszem, jest tutaj motyw ghost story, ale ten film…
Recenzję serialu opływającego w zachwyty ostatnio z każdej możliwej strony miałem napisać po skończeniu całego sezonu, ale jednak zmieniłem zdanie i postanowiłem wrażeniami podzielić się stopniowo. Ponieważ serial jak to serial, jest sporo aspektów do opisania, to aby uniknąć typowego tl’dr omówimy sobie najważniejsze składniki sukcesu Stranger Things na raty. Gotowi? Część pierwsza- sentymenty i resentymenty. Ponieważ jestem aktualnie na etapie piątego odcinka mogę co nieco powiedzieć o wychwalanym klimacie magicznych lat 80, które, jak nikogo chyba nie trzeba przekonywać, dla gatunku horror/mystery był wiekiem złotym. Oczywiście mógłbym bawić się w wymienianie nawiązań, ale wszystkie fora tematyczne i portale z…