ATTACK OF THE VEGAN ZOMBIES
ATAK WEGAŃSKICH ZOMBIE

 

Jeśli myślicie, że genetyczna modyfikacja roślin jest wbrew naturze, to co powiecie na to? Wedle tajemnych arkanów magicznych, można podnieść jakość plonów poprzez rytuał, w którym jedną z ról odgrywa ludzka krew.

Sympatyczne małżeństwo przechodzi kryzys, spowodowany kiepską sytuacją w ich rodzinnej winnicy. Choć winiaki wychodzą im niezłe, to jednak mały urodzaj powoduje, że nie jest im do śmiechu.

Z pomocą przychodzi matka panienki, która jest jedną z najpotężniejszych czarownic w kraju i w końcu przekonuje córkę do tego, co zarzuciła lata temu czyli parania się magią. Podczas nocy kradnie ona mężowi kilka kropel krwi potrzebnych do odprawienia rytuału i przybywa na wskazane przez matkę miejsce, by dokończyć co rozpoczęły.

Rok później ich sytuacja wygląda obiecująco. Winne ogrody wyglądają tak, że kopara opada, a przybyli na miejsce badacze roślin nie mogą wyjść ze zdziwienia podziwiając dorodne krzaczory. Problem w tym, że krew męża była skażona alkoholem, który przed snem sączył w wannie i co za tym idzie, magiczne roślinki uzależniły się od wina.

Cała familia jak i pseudo naukowcy nie stronią od lokalnych wyrobów alkoholowych, a że w ich żyłach płynie to, czego tak bardzo pożądają roślinki, stają się celem ich przeżartych uzależnieniem pnączy, które zrobią wszystko, byle tylko zabić klina, nawet jeśli chodzi o przemianę ofiary w najprawdziwszego, wegańskiego zombiaka.

Cholera, muszę przyznać, że pomysł jest naprawdę absurdalny i może fajnie by to wszystko wyszło, gdyby twórcy mieli sensowny budżet. Niestety, prócz samej koncepcji fabularnej i nie rażącej widza gry aktorskiej nie ma tu za bardzo czego podziwiać.

Do tego, przez większość czasu wieje nudą, a charakteryzacja nieumarłych stoi na zatrważająco niskim poziomie, tak więc nie ma najmniejszego sensu, żeby tracić czas na tę produkcję… smuteczek.

Dla zainteresowanych:
Werdykt:
Udostępnij.

Zostaw komentarz