ARCHE. CZYSTE ZŁO
Gdy nasi rodacy biorą się za offowy film science fiction, niejednemu z nas lekko uniesie się brew, a z gęstwin poplątanych bebechów zacznie wydostawać się szyderczy womit.
I nie ma się co dziwić, Polacy specjalizują się z reguły w głupawych komediach o niemalże identycznie wyglądających plakatach i filmach wojennych.
Jednakże, ludziska odpowiedzialni za to dzieło pomimo skromnych środków włożyli w swoją produkcje trochę serca, dzięki czemu nie jest tak źle, jakby mogło się początkowo wydawać.
Historia tu opowiedziana przedstawia perypetie ludzi, którzy przypadkiem uaktywnili tytułowy artefakt, który przenosi ich do alternatywnych światów.
Niestety połączył on swoje moce z komputerem… przez co światy połączyły się z poziomami z zainstalowanej na PC-cie strzelanki.
Bohaterowie mogą być teraz zdalnie wyposażani w miotacze ognia, karabiny typu Gatling oraz pojazdy przypominające ścigacze z „Gwiezdnych wojen”.
Na tym podobieństwa się nie kończą, ponieważ zobaczyłem tu także potwory przypominające te z „Obcego”, motywy z portalami to nic innego jak „Star Gate”, a okazjonalnie były również wspomniane „Szczęki” oraz „Predator”.
Jak na niskobudżetowy projekt nie jest źle i nie warto pluć jadem na autorów, bo pomimo skromnych środków wypada to jako tako.
Dla zainteresowanych:
Werdykt:
4 komentarze
Od dawna się za to zabieram, jest w moich Top 10 złych polskich filmów do obejrzenia.
A jak przeczytałem twoje streszczenie i opinie, to wydaje mi się, że w Hollywoodzie mogliby zrobić z tego całkiem niezły film, ale tylko pod warunkiem dobrego budżetu i kumatych twórców.
Film jest hmm… pocieszny. Hollywood zrobiłoby z tego kaszane, bo fabuła jest mega prostacka. Ale jak na offowe kino może być
No Ty to bardziej atrakcyjnie przedstawiłeś 😀
Chłopie… nie wierz w ani jedno moje słowo ;p