THE HOWLING – SKOWYT
Każdemu może czasem odbić palma, zwłaszcza, kiedy seryjny morderca wydzwania do ciebie nawet porze obiadowej.
Karen, dziennikarka dzięki której udało się wpakować zabójcy parę kulek, wyjeżdża ze swoim facetem Billem do ośrodka wypoczynkowego, by pooddychać świeżym powietrzem, pozbierać maślaki i zregenerować nadwątlone siły.
Nie dość jednak, że jej wąsaty maczo ma ciężką łapę, którą z godną batmana wprawą grzmoci na odlew, to do kompletu mała blondyneczka będzie musiała powalczyć z wilkołakami płci różnej i wspólnie z przyjaciółmi odkryć tajemnice sanatorium.
Pierwsza godzina projekcji nie nastawia optymistycznie. Dość mocno wieje nudą, nawet, gdy widzimy pierwsze lekko zarysowane transformacje zmiennokształtnych.
Znacznie lepiej robi się dopiero po przekroczeniu ponad połowy czasu projekcji, kiedy jucha lata na wszystkie strony, a widz budzi się podnosząc łeb z oślinionej klawiatury.
Bardzo fajne (1981 rok!) przedstawienie wilkołaków, długi i świetnie zrobiony motyw transformacji oraz ciekawy finał z pewnością działają in plus, szkoda tylko, że na fajne momenty trzeba poczekać całkiem sporo.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=A31Nzr6ih9U
Werdykt: