Recenzję kolejnego anime tj. Perfect Blue, zacznę od dwóch krótkich refleksji.
Pierwsza- ostatnio ktoś na grupie Fanów Horroru, zapytał o polecenie dobrego thrillera psychologicznego, ja przed udzieleniem odpowiedzi, pomnąc na zamieszczania terminologiczno-gatunkowe, najpierw poprosiłem o zdefiniowanie i podanie przykładów gatunku. W sumie nie byłem pewny, co się kryje pod „czystym” thrillerem psychologicznym. Dziś już bogatszy w wiedzę, że kryje się m.in. Perfect blue.
Druga -trhiller psychologiczny, czy inny gatunek, w zasadzie każdy film można zrobić na dwa sposoby. Generalnie można zrobić film „rasowy” gatunkowo, ale to trzeba umieć w takie kino. Albo można zrobić świnkę morską- co to wiadomo, że ani świnka ani morska-i powrzucać dla każdego coś miłego, głównie dorzucając pudelkową gwiazdę (co to nijak nie ma emploi w gatunku, ale przyciągnie wycieczki szkolne fanów coli i popcornu), zbędną akcję, wysiloną filozofię, pasującą jak pięść do nosa, a najczęściej to jednak cycki, co skutkuje powstaniem tzw. hollywódzkiej papki, która dobrze wygląda w trailerach i nic ponadto. Jako przykład można podać przypadek z kina sf – porównajcie sobie, bo ja wiem, Odyseję Kosmiczną, Łowcę Androidów lub oryginalnego GITS-a, z GITS-em AD 2017, albo i choćby z Matrixem (sorry fani). Feelin’ me?
Perfect Blue jest przykładem thrillera psychologicznego with no bullshit. Film opowiada o młodej gwieździe piosenki pop, która postanawia porzucić swoją karierę muzyczną u szczytu sławy i spróbować swoich sił w kinematografii. To się okazuje jednak nie takie proste, a zderzenie niewinnej pełnej nadziei na sukces młodej dziewczyny z bezlitosnym showbiznesem filmowym i wyzbytymi zahamowań producentami i innymi rekinami branży, skutkuje coraz większym odzieraniem aktorki z godności. Z tego powodu nasza bohaterka zdaje się tracić kontakt z rzeczywistością, prawda miesza się z fikcją, a na dodatek wokół dziewczyny zaczynają ginąć ludzie.
W filmie takim jak Perfcet Blue, w którym odkrywane meandry fabuły odgrywają rolę zasadniczą, grzechem byłoby ujawniać choćby rąbek tajemnicy. Trzeba tylko powiedzieć, że fabuła jest właśnie najsilniejszą stroną tej produkcji, jest jednocześnie dojrzała, zaskakująca, skomplikowana, wieloznaczna. Całość zaś opowiedziana jest w klimacie wyjątkowo psychodelicznym, z pogranicza jawy i snu, doskonale podkreślającym zawiłości fabuły i ciężar poruszanego w niej tematu. Strona plastyczna i techniczna filmu zaś pełni świetnie rolę użytkową w stosunku do tego klimatu, w szczególności z uwzględnieniem mocnej kreski i montażu oddającego przemieszanie się poziomów postrzegania świata przez bohaterkę, a w raz nią i przez widza.
W całej tej psychodelii mamy również do czynienia z moim ulubionym zabiegiem kina grozy to jest takim zbudowaniem napięcia, że kiedy już do scen grozy dojdzie to nie musi być ich dużo ani być wymyślne, a pozostają wstrząsające przez nadany im „ciężar gatunkowy” wynikający z miejsca jakie pełnią w fabule.
Mądry, wciągający, poruszający i chwytający za gardło trhiller. Polecam.