Na „Turistas” skusiłem się w jednej z tych chwil, w których poczułem, że może warto odpocząć od tych gatunków, które oglądam, bo lubię (mystery, hell, occult), tych, co je odpalam, bo zwykle gwarantują choćby minimum rozrywki (ghost story) oraz tych, co włączam z recenzenckiego poczucia obowiązku (hypowane w internetach „horrorowe” blockbustery). No i padło na film, który właśnie recenzuję.
Co do historii przedstawionej w obrazie, to z grubsza (i upraszczając) można ją wrzucić do jednego wora, w którym znalazła by się też fabuła shockera „Hostel”. Tu też mamy grupę przyjaciół, która wyrusza „pozwiedzać” odległy kraj i przeżyć przygodę, która to przygoda szybko zamienia się w jedną z takich, których się nie chce jednak przeżyć, a właściwe to, których raczej w ogóle się nie przeżyje. Z tym, że „Turistas” w przeciwieństwie do „Hostel” nie jest shockerem, a nawet nie jest za bardzo horrorem. Co nie znaczy, że jest to film zły.
Jeśli chodzi o szczegóły fabuły to bohaterami są młodzi turyści (Captain Obvious strikes again), którzy wymarzyli sobie egzotyczne wakacje w malowniczej Brazylii. Początki wakacji są nawet obiecujące. Mamy piękne plaże, piękną przyrodę, piękne niewiasty i piękne biusty oraz wieczorną imprezkę pod gwiazdami z gorącą sambą, zimnymi drinkami i Brazylijkami napalonymi na przyjezdnych. Niestety, jak to czasem bywa po takich imprezach, turyści budzą się bez portfeli, paszportów i bagaży. Za to z niewesołymi perspektywami. Proszenie okolicznych mieszkańców o pomoc, skutkuje zaś wepchnięciem w łapy człowieka, który ma wobec nich krwawe zamiary.
Jak widać fabuła jest dość mocno wtórna i przywodzi na myśl (jak już wspomniałem) serię „Hostel”, ale „Turistas” różni się od niej w sposób, który dla części widzów będzie wadą, a dla części zaletą. Rzecz w tym, że opisywany film nie koncentruje się na szokowaniu, przemocy i nierealistycznym festiwalu grozy. Jest to bardziej trochę thriller, trochę film przygodowy.
Już sama sytuacja zdaje się być bardziej wiarygodna niż morderczy dom uciech dla bogaczy. Muszę przyznać, że dramatyzm sytuacji, w której znaleźli się turyści, nawet mi się trochę udzielił. Taka sytuacja, z jaką postacie się zmagają, może się przecież zdarzyć naprawdę (mówię o byciu okradzionym i znalezieniu się bez żadnych środków z dala od domu i w nieprzyjaznym otoczeniu). No i gdy już dochodzi do krwawych wydarzeń, to też scenarzysta się postarał, żeby dało się w nie uwierzyć. Nie będę zdradzał, o co chodzi, ale o podobnych historiach słyszy się od czasu do czasu, czyta w internecie, i, dopóki nas to osobiście nie dotyka, nie za bardzo zwraca się na nie uwagę. Motywy złoczyńcy też są w miarę wiarygodne. I w tym tkwi siła obrazu. Choć fabuła jest może ciut naciągana, to jednak takie poważniejsze podejście ze sporym naciskiem na wiarygodność i realizm, dodaje dramaturgii i sprawia, że film różni się od innych, teoretycznie jemu podobnych. Dla mnie to plus.
A minusy? Trochę siada konstrukcja. Początek jest dość ciekawy i dramatyczny, w końcówce też się sporo dzieje (głównie zabawa w ganianego, ale momentami emocjonująca), jest też jedna brutalna i wywołująca dreszcze scena, ale sam środek się dłuży i zdaje się w sumie nie potrzebny. Tak jakby chciano po prostu rozciągnąć film do jakiejś rozsądnej długości. Ta część, mimo pięknych widoków, sprawiła, że przysypiałem. No i nie jest to horror. Grozy jest niewiele, brutalności też nie, jest za to pewne napięcie i poczucie zagrożenia. Niestety głównie na początku i na końcu.
Czy film jest warty obejrzenia? W sumie oceniam go raczej pozytywnie, a to dlatego, że niewiele spodziewałem się po fabule tego typu (fabuły „hostelowe”, że się tak wyrażę). A w sumie zaskoczyło mnie to, że historia jest zrealizowana w taki bardziej wiarygodny sposób, który dał sporo plusów Okazało się, że historie z worka, w którym znajduje się „Turistas” i trylogia Eli Rotha, nie muszą być głupie. Jednak myślę, że moja pozytywna ocena wynika po części z niskich oczekiwań. W sumie opowieść jest dość banalna i momentami nudna, choć są też momenty napięcia i dramaturgii i w jednym czy dwóch momentach ciarki przeszły. Tak naprawdę mam problem z ostateczną oceną. Z jednej strony film wnosi nowe spojrzenie i ciekawiej opowiada oklepaną historię, a z drugiej to jednak jeszcze dość mało, żeby nazwać film całkowicie satysfakcjonującym. Chociaż jest też pięknie sfilmowany, są w nim piękne kobiety, sympatyczni bohaterowie a nawet pewne spostrzeżenia dotyczące rzeczywistych problemów. Ale też więcej jest plusów wynikających z mądrzejszego podejścia do ogranego w horrorach tematu niż samej radości z oglądania. W sumie można obejrzeć chociaż w gruncie rzeczy szału nie ma.
http://horroryonline.pl/film/turistas-2006/1166