–
ŁADUNEK
Co powiecie na małą krótkometrażówkę z zombiakami w tle? Nie spodziewam się, że będziecie ronić łzy, skandować krzycząc moje imię czy padniecie na kolana będąc pod wpływem przeczytanej recenzji.
Pewnie zamiast tego walniecie sobie kolejnego browarka i pełni animuszu zabierzecie się za przeglądanie filmików z kotami lub też obczaicie ostatni hit internetu, którym jest wiewiórka taplająca się w mini basenie pełnym czekolady.
Może i jest to urocze, ale nie aż tak bardzo, jak historia przedstawiona w tym krótkometrażowym filmie.
Wyobraźcie sobie ojca, który żyjąc w świecie zdominowanym przez nieumarłych kanibali stara się zrobić wszystko co tylko możliwe, by jego dzieciaczek przeżył apokalipsę nie kończąc swego krótkiego żywota w paszczach truposzczaków.
Mógłby więc zbierać borówki, sadzić marchew oraz wybierać się na szaber, by skołować antybiotyki i inne tego typu środki niezbędne do przetrwania.
Jednak postawiony pod murem, widząc nieuchronność losu decyduje się postawić na nieszablonowe myślenie, zadziwiając widza nieschematycznym podejściem opierającym się na altruistycznej sztuce przetrwania.
O co mi dokładnie chodzi? O tym przekonacie się, jeśli odpalicie sobie tę krótkometrażówkę. Łba mi to nie urwało, ale sam pomysł jest ciekawy, a filmik ten można sobie przyswoić zaopatrzonym w jednego browarka.
Jak mawia nasz prezydent: „Morzna…? Morzna.”
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=gryenlQKTbE
Werdykt: