Czemu ten krótki filmik ma kozę w tytule? Zapewne już zaczynacie wymyślać co bardziej dziwaczne schematy, dlatego skrócę wasza mękę i podam wam trzy możliwe powody.
Prawdopodobnie chodzi tu o:
- a) sentyment reżysera do dziecięcych lat spędzonych na wsi
- b) niezdrowe podejście do swojej seksualności
- c) zamiłowanie do twórczości Lovecrafta
Co by to nie było, jeśli skusicie się na kilkuminutowy seans nie uświadczycie ani jednego zwierzaka hodowlanego, wliczając w to nawet tak pospolite gatunki jak świnia, kurak czy ryś.
Biega to o to, że pewien człek ze wszelkich sił stara bronić się przed mrocznymi potwornościami zamieszkującymi las.
Po ataku drzewek owocowych, postanawia on złapać w ognistą pułapkę leśnego stwora.
Co prawda udaje mu się to zrobić, ale zakończenie raczej nie jest takie jak je sobie wymarzył.
Ten film jest dziełem totalnie amatorskim ze wszystkimi jego wadami i choć ani historia ani efekty jaj wam nie urwą, to możecie go sobie zapuścić, jeśli na siłę chcecie obejrzeć wszystkie pseudo-Lovecraftowe twory filmowe.
Jeden komentarz
Podoba mi się plakat -> chyba obejrzę 😀