B 14 – 2
To musiało kiedyś nadejść… skoro przeżyłem spotkanie z pierwszą częścią, pewnym było, że przysłowiowo rzucę gównem w wentylator i prędzej czy później odpalę kontynuację.
Sequel przedstawia dalszą część perypetii Mamuśki, konusa zwanego Burzą oraz innych watażków, których głównym zmartwieniem jest walka o dominacje na narkotykowym poletku, w małej afrykańskiej miejscowości.
Ich podwładni knują własne plany, by tylko dorobić na boku, a że część z nich jest uzależniona od narkotyków sprowadzanych przez szefów, proste czynności handlowe, takie jak sprzedaż wody nie wychodzą im jak dawniej.
Należy także wspomnieć, że niektórzy z nich są tak głupi, że kradną kokainę szefowej, a jakiś czas później chcą ją opylić okradzionej babeczce… żenua.
Widzowie, którzy widzieli poprzednią część, mogą liczyć na kolejne nieefektowne sceny walki, robione w Paincie efekty specjalne i tandetne ciosy specjalne Scorpiona.
Co ciekawe, autorzy w dalszym stopniu zapuszczają widzom muzykę z gier komputerowych, w której prym wiedzie ta z Unreal Tournament, ale wprawne ucho wyłuska jeszcze kilka kolejnych, które gdzieś się tam słyszało.
Jest to pierwszy recenzowany przeze mnie film, którego nie oglądnąłem do końca. Nie chodzi o to, że jajka pękały mi podczas seansu i zwyczajnie w świecie nie dotrwałem do finału, skądże znowu.
Chodzi o to, że końcówka jest bezczelnie ucięta i choć spędziłem przed kompem dwie bite godziny szukając poprawnej wersji, za diabły wszelakie nie mogłem jej znaleźć.
P.S. Przepraszam za gówniany plakat, ale za cholerę nie mogłem wyszukać żadnego źródła, skąd mógłbym go zapożyczyć. A mówią, że w internecie da się znaleźć wszystko…
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=4SEBmy-M4RQ
Werdykt: