CHERRY TREE
–
WIŚNIOWE DRZEWO
Nienawidzę wiśni. Kojarzą mi się wyłącznie z ultra tanimi winami kupowanymi w ilościach hurtowych, które z uporem maniaka spożywałem w wieku małoletnim. Co więc fascynuje sabat wiedźm w tych dziwacznych owocach? Tego nigdy się nie dowiemy.
Bohaterką tego upstrzonego wijącymi się robalami horroru jest piętnastoletnia dziewczynka, która choć nigdy w życiu nie kopulowała z facetem, to jednak jest w stanie zrobić to w imię wyższych celów.
Blond panienka pragnie szmalu, sławy oraz świecącego w ciemności biustonosza, który… no dobra, chce ocalić swego ojca przed śmiercią, spowodowanej białaczką.
Krwawe obrzędy okultystyczne przynoszą zamierzony efekt, choć oczywiście pojawiają się też inne, przez pospólstwo i plebs zwane „ubocznymi”.
Czarownice chcą bowiem jej dziecka, które rośnie pod cycem jak na sterydach. Układ z wiedźmami wydaje się prosty i klarowny, ale z czasem coś zaczyna się pieprzyć. Czasem dosłownie.
Czy konkubiny Szatana dotrzymają obietnicy i wszystko dobrze się skończy? Jest tylko jeden sposób by się o tym przekonać.
Po recenzji przeczytanej na blogu Horror Forever nie spodziewałem się rewelki i choć faktycznie moje gatki pozostały po seansie suche, to jest tu kilka obrzydliwo fajnych momentów na których można zawiesić oko.
Sami przekonajcie się czy warto, a jeśli chcecie znać moje zdanie, to powiem tylko, że widziałem rzeczy znacznie bardziej warte uwagi, ale też jakaś katastrofa to nie jest.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: