SAND SERPENTS – WĘŻE PIASKOWE
Przygotujcie się na niesamowitą podróż, która wciągnie was jak grząskie bagno, wywoła mimowolne skurcze dróg rodnych, a po zakończonym seansie zostawi was zdyszanych z rumieńcami na twarzach przywodzących na myśl nocne uciechy z lubrykantem w dłoni.
Poważnie daliście się nabrać na taki oklepany wstęp? W takim razie sami jesteście sobie winni i na nic zdadzą się wasze narzekania.
Film ten jest bowiem tak przeciętny, że choć nie pogrążycie się w apatii podczas seansu, to również nie będziecie jarać się nim jak duszpasterz z wyjazdu na kolonie z dzieciakami.
Grupka amerykańskich żołnierzy po zażartej walce dostaje się w ręce wyznawców Allaha. Nim odziani w markowe ręcznki na głowach ekstremiści pozwolą odczuć więźniom gniew swego bożka, sami zostają wyrżnięci przez ogromne, żyjące pod ziemią wężowate potwory, które porównać można do kilkudziesięciometrowych pijawek.
Doborowy zbrojny oddział pałęta się po pustynnych osadach, ostrzeliwuje monstrum z karabinów i okazjonalnie rzuca w bestie granatami.
Stwór pojawia się tak naprawdę tylko w sytuacjach bardzo ważnych (od razu widać problemy autorów z budżetem) i co za tym idzie, przez większość czasu widz musi się domyślać w co konkretnie strzelają żołnierze i jaki to wywołuje efekt.
Choć co jakiś czas ktoś z ekipy ginie pożarty przez wężoidalne okropieństwa, wywoływało to u mnie dokładnie taki sam wstrząs emocjonalny jak śmierć Ryśka z Klanu czy koszmarny wypadek tej babki co uderzyła samochodem w kartony… sami wiecie o co chodzi.
Jeśli szukacie fajnej rozrywki, przy której możecie dać na luz waszym mózgownicom, to istnieją setki innych filmów, które lepiej się do tego nadają.
To co spotka was po odpaleniu tej produkcji jest wyłącznie orgią przeciętności, która nie ma szans na dłuższe pozostanie w waszych głowach. Finito.
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=hG9kwU3HDZA
Werdykt: