W ostatnio popełnionej przez mnie recenzji napomknąłem, że ostatnimi czasy nie mam szczęścia przy wyborze horroru na wieczór. Trafiają mi się same słabizny. Ale napisałem także, że przy porównywaniu owych samych ze sobą, część z nich nagle zdaje mi się lepszymi niż to mi się wydawało zaraz po seansie. Szczególnie zestawiając z jednym wszystkie pozostałe zyskują. Tym „kaszanem” jest „The chosen”.
Wiecie co, oglądając, przez cały czas czułem się jak kot z mema „co ja pacze”. Nie wierzyłem własnym oczom. A wziąłem poprawkę na fakt, ze jest to horror tzw. niskobudżetowy (taki „telewizyjny”). Mamy więc w filmie drewniane aktorstwo, brak efektów specjalnych (demon występujący w filmie jest wygenerowaną chmurą dymu wylatującą spod łóżka) i inne takie. Ja jednak postanowiłem przymknąć na to oko, bo w ostatecznym rozrachunku to nie są aspekty, które przesądzałyby o tym, czy horror jest dobry. Najważniejsza jest przecież fabuła.
Ta jest okropnie głupia! Otóż jej clou jest takie, że na duszę małej dziewczynki dybie dym spod łóżka demon z piekła rodem a powstrzymać go można tylko składając w ofierze sześć osób z tej samej co dziecko rodziny. Uratować dziewczynkę próbuje naturalnie jej matka oraz 19 letni wujek. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby skumać głupotę tego pomysłu. Generalnie cała historia sprowadza się do tego, że młoda mama i wujaszek biegają po domu wyznaczając najbliższych do odstrzału. Dziadek? Już jest stary. Babcia? I tak choruje. Wujek? Nigdy go nie lubiłem. I tak dalej i tak dalej. No maskara jakaś! Żeby jeszcze to domowe pandemonium miało w sobie coś emocjonującego. No ale wszelkie zejścia z tego świata ograniczają się do zniknięcia pod łóżkiem w chmurze dymu. Nie ma żadnej walki o przetrwanie, gonitw, zwrotów akcji i tak dalej. Puff i już. Dodatkowo ta głupia w założeniu historia w szczegółach jest równie nielogiczna i pełna dziur. Skąd się wziął demoni czemu się uwziął na tą akurat dziewczynkę nie wiadomo. Czemu rodzinka mieszka w jednym domu tak na kupie (dziadkowie, wujkowie jacyś kurde kuzyni) też nie (no chyba tylko po to żeby nie trzeba było daleko jechać w celu odstrzelenia). Wisienką na torcie jest pojawienie się nie wiadomo skąd w pewnym momencie jakieś nawiedzonej z zakonnicy, która ni z tego ni z owego dramatycznym głosem objaśnia naturę demona, po czym po prostu się zmywa. No i zakończenie. Jest ono tak głupie jak cały film. Generalnie bohaterom cały czas się odmienia. A to bez mrugnięcia okiem skazują rodzinę na męki piekielne, a to znów włącza im się moralność. A potem znów wyłącza. Ja się pogubiłem. Z resztą szkoda gadać.
Generalnie film jest bez sensu. Postacie biegają z lewej do prawej i z prawej do lewej, ktoś jest czyimś wujkiem, a ktoś jednak nie, po planie kręci się nawiedzona zakonnica, która nie wiadomo skąd się wzięła i czego chce, w sumie czego tak naprawdę chcą bohaterowie też nie wiadomo. A z klimatami piekielnymi „The chosen” ma tyle wspólnego, że jego oglądanie to jedne wielkie piekielne męki
http://horroryonline.pl/film/the-chosen-2015/4082