Test (Exam) to film, który w zasadzie nie jest horrorem, ale specyficznym przypadkiem thrillera psychologicznego, spod znaku tego rodzaju minimalizmu, który każe całą akcję prowadzić w jednym pomieszczeniu (no czasem kilku) i w którym całość napięcia ma się rodzić z nietypowej, dziwnej sytuacji w której znaleźli się bohaterowie i psychologicznych napięć rodzących się między nimi w starciu z tą sytuacją. Takich filmów nie jest dużo, w zasadzie tak z głowy to mogę wymienić jeszcze jedynie The Circle oraz (od biedy bo tam się jednak działo więcej) protoplastę tego rodzaju kina, czyli Cube, w jego kolejnych odsłonach. Z tego względu wciąż uznaję ten gatunek za raczej kwestię pewnego rodzaju eksperymentu i może i dobrze, bo w takim filmie łatwo popaść w jeden z dwóch błędów.
Po pierwsze, można nakręcić film w rodzaju tego, co to kiedyś Marian Paździoch pożyczył Ferdynandowi Kiepskiemu -5 godzinny film o zjawie, dziejący się w jednym pomieszczeniu, który jak wiedzą wszyscy, którzy wiedzą o czym mówię, kończy się dla widza śmiercią w konwulsjach z powodu bolesnej obstrukcji- z nudów. Wiecie, chodzi o taki horror, co to dla kina grozy, jest tym, czym dla kryminału „Śmierć w Wenecji”- czyli przysłowiowy film o facecie w łódce. Drugie zagrożenie to domorosła filozofia, która przy pomocy wyimaginowanej sytuacji, chce w około 90 minutach, upchnąć jakąś refleksję na temat natury ludzkiej, a przy okazji jeszcze o życiu, śmierci i przemijaniu. Jak powszechnie bowiem wiadomo z sytuacja ludzi np. zamkniętych w ogromnym sześcianie jest idealnym materiałem do czynienia psychologicznych obserwacji i przewidywań wzorców zachowań, wszak wieloletnie badania w tym zakresie mamy już za sobą, warto teraz aby wiarygodnie, przewidująco i przekonująco opowiedziało o tym kino.
No więc jak wobec tych możliwych mielizn oraz na tle konkurencji prezentuje się Test? O dziwo całkiem znośnie.
Siłą Testu jest w sumie intelektualna prostota założenia. Otóż do tajemniczej korporacji trafia grupka tajemniczych osób, która aby uzyskać tajemniczą posadę muszą rozwiązać tajemniczy test. Aby dostać pracę pretendenci muszą odpowiedzeć na jedno pytanie, którego……nie znają. Jakie jest pytanie? Jakie jest odpowiedź? Czemu to ma służyć?To wszystko jest zdefiniowane jako zawiązanie akcji i uzasadnia fabułę zamkniętą w czterech ścianach pokoju, konfrontację osób i samą tajemniczość sytuacji. Wyłożenie wszystkiego w samym założeniu pozwala uniknąć mielizn typu jak sensownie wytłumaczyć całą sytuację, w której nikt z początku nikt nic nie wie albo typu odkrywanie w połowie filmu, że być może chodzi tu a jakiś test, oh duh. Albo jeszcze bardziej takich typu, która mnie drażniła w The Circle czyli szybką przebieżkę po stereotypach. Tu jeden z bohaterów mądrze i dość szybko zauważa, że „hej, spójrzcie na nas, jesteśmy grupą reprezentatywną”. W konsekwencji nie irytuje tez fakt psychologicznych obserwacji czynionych na podstawie specyficznej sytuacji, stanowi bowiem jedynie wycinek podporządkowany zagadnieniu nietypowego procesu rekrutacyjnego i unika wpadania w koleiny rozważań o życiu, śmierci i przemijaniu, jednocześnie jest o tyle wiarygodny, że nie szukając na siłę pogłębienia przedstawia zachowania tego typu grupy osób, co do o których wiarygodne badania pokazują nadreprezentację psychopatów. Daje się w to zatem uwierzyć. W zasadzie można też uwierzyć w ekscentryczną rekrutację, bo czego to nie wymyślą największe korporacje.
To wszystko pozwala skupić się na samej akcji polegającej na rozwiązywaniu zagadki, bo o zagadkę tu chodzi. Tym samym omija widza udawanie przez bohaterów przez pół filmu, że tego nie wiedzą. Zatem akcja toczy się wartko, nie ma dłużyzn, które zawsze są ryzykiem w filmach o facetach w łódce. No i….tu się muszę zatrzymać. Wiadomo, że nie można nic powiedzieć o rozwoju akcji, bo nie dałoby się uniknąć spojlerów. Wiadomo, że nie ma co mówić o scenografii, efektach czy zdjęciach. Ponieważ gatunek, do którego należy Test, nadal jest dość niszowy, nie ma tu topowych aktorów, ale ci którzy są, spisują się….przyzwoicie.
Rozwiązanie zagadki jest jednocześnie nieszczególnie skomplikowane, ale jednocześnie jest na swój sposób pomysłowe i-uwaga, uwaga- dość sensownie uzasadnia sam test, jego założenia i przebieg.
W gruncie rzeczy film jest fajny, jest w nim wystarczająco dużo napięcia żeby utrzymać uwagę widza i nie posiada tych wad (przynajmniej w nadmiarze), które mnie osobiście irytują w tego typu filmach.