Uczucie, które towarzyszy człowiekowi trawionemu żywcem, wydaję się być nie do pozazdroszczenia. Tym nie mniej, pewnym najemnikom, którzy skusili się na porwanie ekskluzywnego jachtu, jak i obecnym na pokładzie pasażerom, zaprawdę będzie to dane.
Wbrew powszechnie panującym opiniom, dobór bohaterów przedstawienia jest nie mniej ważny, niż sama koncepcja fabularna. Zabójczy clown, opętany przez szatana taksydermista (taki, co to lubi wypychać zwierzaki) oraz wiecznie zdołowany sprzedawca sklepu z używaną odzieżą, byliby w tym filmie wysoce pożądani. Scenarzyści dali nam jednak sztampowe i proste, lecz całkiem miłe w odbiorze postacie, na czele z świętej pamięci Trevorem Goddard’em, znanym z roli Kano, w Mortal Kombat.
Ciekawi pewnie jesteście, jak prezentują się stwory baraszkujące po statku (bo wszak, bez różnej maści potworności, każdy film byłby gówniany)? Obwieszczam zatem wszem i wobec, że wygląd robakopodobnych człowiekożerców jest naprawdę niezły. Choć nie ma w nich nic szczególnie oryginalnego, to jednak miło się ogląda, kiedy raz po raz, wchłaniają niczego nie spodziewających się homo sapiens, w swe nad wyraz rozciągliwe wnętrza.
Na uwagę zasługuje również pozbawiona wyjaśnienia, bzdurna końcówka, która (o kurwa dziwo) pasuje jak ulał do całej otoczki tej produkcji. Reasumując, jeśli macie ochotę na fajne kino akcji z odrobiną humoru, będziecie się przy tym fajnie bawić. I to po dwóch browarach!
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=J8xD_-Kfg7g
Werdykt: