Slasher. Jakże trafny tytuł dla pierwszej autorskiej produkcji serialowej telewizji Chiller TV. Znamienne, że nie pokuszono się na żaden dodatkowy podtytuł (w stylu np: Slasher:zemsta za grobu, Slasher: powrót maniaka, Slasher: witaj w domu Katie or compatybile) czy przymiotnik czy inny dodatek określający (Amerykański Slasher, Upiorny Slasher czy nawet przewrotnie Kolejny Slasher lub „The” Slasher, ha!). Dlaczego znamienne? Bo dostajemy dokładnie to, co w tytule. Ani odrobinkę więcej, ani też mniej. Czy to dobrze? Czy dostajemy, „aż” Slasher, czy „tylko” Slasher?
Już pilot zwiastuje bardzo znajomą fabułę. Otóż w Hallowenową noc młoda rodzina z małego miasteczka zostaje brutalnie zamordowana. Masakrę przeżywa jedynie dopiero co narodzone dziecko (narodzone w specyficznych okolicznościach, nie będę spojlował, ale możecie się domyślać). Morderca zostaje złapany i wydaje się, że to koniec koszmaru. Po latach, owo dziecko, jako już dorosła kobieta, wraca do miasteczka a nawet do domu, w którym doszło do masakry. Dziwnym trafem z jej powrotem zbiega się kolejne morderstw przypominające to sprzed lat. Wkrótce wszystko zaczyna wskazywać, że będzie to jednak seria morderstw. Policja średnio ten fakt przyjmuje do wiadomości. Jedyną osobą, która zdaje się chcieć wyjaśnić (i powstrzymać) szaleństwo jest nasza główna bohaterka, która swoje śledztwo rozpoczyna od wizyty w więzieniu, u sprawcy zgonu jej rodziny, licząc, że ten pomoże jej w rozwiązaniu tajemnicy ponownych morderstw w rodzinnej miejscowości
Sounds familiar? Scenariusz jak z podręcznika: I ty napisz swój pierwszy slasher, czyli Ala ma maczetę. Elementarz dla klas 1-3.
Dalej jest równie standardowo. Morderca ma maskę i maczetę, ale równie chętnie używa różnych innych narzędzi (kamieni uwiązanych do ofiary i zbiornika z wodą, piły tarczowej, noży myśliwskich, trucizn, broni palnej). Ma też pewien motyw czy inaczej pattern, który zdaje się układać we wzór…. hmmmm,…. motywowany religijnie (jak powiecie, że strzelacie jaki, to ja powiem, że trafiliście od razu). Główna bohaterka jest młoda i atrakcyjna. Jest jednocześnie mocno zaangażowana w poszukiwania mordercy, ale oczywiście jest też, jak i pozostała reszta postaci,…..programowo nierozsądna. Poza tym wszyscy (no prawie) mają coś na sumieniu albo przy okazji serii morderstw zaczynają mieć, podejrzani są wszyscy, a jednocześnie wszyscy z pewnych powodów…..stanowią cel mordercy.
No, gdyby to był film, to bym się pastwił za wtórność. Jednak w moim odczuciu kulturowym seriale mają trochę inną rolę, ponieważ ich założeniem jest to żeby wracać do nich jako do czegoś znanego do czego się przyzwyczailiśmy, to taka wtórność bywa zaletą. Klasyczny zbiór slasherowych zagrywek zasłużył na to, żeby doczekać się poświęconego im serialu. Tym slasher właśnie jest, takim hołdem tym klasycznym motywom skrojonym tak, że od razu z góry można założyć, że jest stargetowany na tych, którzy…..chcą obejrzeć to, co już znają. Twórcy dość dobrze odrobili lekcje z przedmiotu.
To wszystko jest też oczywiście w jakimś sensie wada, bowiem nie m tu KOMPLETNIE ŻADNEGO, nawet tyci, tyci zaskoczenia, czegokolwiek oryginalnego. Dodatkowo niektóre postaci bywają strasznie irytujące….ale z tym można żyć, bowiem to irytowanie sprawia, że widz chce żeby szybko źle skończyły i cóż…nie zawiedzie się.
Od razu trzeba też zastrzec, że to wykorzystanie znanych motywów jest potraktowane bardzo serio, nie ma tu mrugnięć okiem, co może jeszcze potęgować raczej poczucie wtórności niż twórczego wykorzystania motywów (to ostatnie raczej w świetnym Scream Queens, o którym niedługo).
Mimo tego jednak serial ten polecam z takim nastawieniem jak opisywane przy okazji niedawno recenzowanego Don’t Hang Up. To taka standardowa, niezobowiązująca, w sumie bezpretensjonalna szósteczka, czysta rozrywka po męczącym dniu. Kino rozrywkowe spod znaku płaszcza i szpady maski i maczety. Tylko się nie nastawiajcie na coś odkrywczego, a da radę.