SINISTER SQUAD
Jeśli zdarzy się wam kiedyś stłuc magiczne lustereczko, uciekajcie. Nie kłamię, nie robię was w jajo. Partacząc robotę wykonywaną dla samego „Śmierci”, można się nieźle przejechać, na szczęście jednak, czasem pomoc przychodzi w ostatniej chwili.
Takiego farta miał nie kto inny, a Rumpelstiltskin, wzorowany na Jokerze mag, który uratowany, a następnie porwany przez Alicję z Krainy Czarów, dołączył do przedziwnego oddziału, stworzonego z pierwszej klasy dziwolągów.
(Ona jest akurat przesłodka… aktorstwo lvl 1000)
Zapowiada się dziwnie? To dopiero początek. Choć nie wszyscy poniżej wymienieni trafią do dream teamu, to zapewne świetnie by się do niego nadawali.
Pojawia się tu brutalny i wiecznie spocony Wielki Zły Wilk, pyszałkowata Złotowłosa, posiadający siną brodę… Sinobrody, a także kilka innych cwaniaczków, których pewnie nie skojarzycie, jak na przykład wiedźma o skłonnościach kanibalistycznych.
Każdy ma jakieś zaburzenia i przywary. Rumpel to totalnie żenujący kawalarz, siny brodacz to typ aroganckiego podrywacza… mam mówić dalej? I tak nie ma to wielkiego znaczenia, bo wszystko jest tu tak przerysowane, że głowa pęka.
(Tak wygląda Piekło… jasna cholera!)
Co też ta grupka ma robić, zapytacie? Nie będą strzyc trawników ani szorować garów stopami, ale przysłużą się (w teorii) znacznie poważniejszym celom.
Będąc pod wpływem uroku, ślepo wykonują polecenia, a ich głównym zadaniem jest pokonanie Śmierci, który póki co jest uwięziony u siebie, lecz wysyła swoich przydupasów, by wymierzali w jego imieniu domniemaną sprawiedliwość.
(Gapienie się na męskie tyłki jest coraz bardziej powszechne)
Jeśli myślicie, że ekipa będzie ganiać po mieście i robić rozpieprz, to się mylicie. 95% filmu dzieje się w więzieniu, należącym do Alicji i tam też rozgrywa się finał. To często bezsensowna i męcząca plątanina, z kilkoma tylko ciekawszymi akcjami, które i tak nie wybijają się ponad przeciętność.
Film ten polecić mogę jedynie fanom wytwórni Asylum, bo resztę z was rozboli od tego łeb albo z zażenowania popuścicie w galoty.