Jak pewnie wiecie (albo i nie wiecie) w dniach 24-25 września 2022 odbył się w Łodzi 33. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier. Jak pewnie wiecie, albo i nie wiecie, ale na pewno możecie się domyślać- byliśmy tam. Tak jak jesteśmy co roku od bardzo wielu (sami nie wiemy ilu już) lat.
Przez komiksowy Internet przelała się już fala relacji, fotorelacji, videorelacji, podcasto-relacji. Naszego głosu można np. posłuchać na kanale u Sylwka, gdzie wraz z nim, Łukaszem, Olą i Helenką mówimy co nieco na ten temat i gdzie możecie zobaczyć też mini fotorelację Wrażenia po 33. MFKiG w Łodzi – rozmowa z Dobrym Horrorem + KONKURS – YouTube.
Myślę zatem, że wszyscy, którzy się wydarzeniem interesują, mają już zdanie na temat tego, jaki był 33. MFKiG w Łodzi. Natomiast my, ponownie, zgodnie z naszymi mottami („Fushta!” oraz „już każdy powiedział to, co wiedział, pora by wysłuchał dobrze mnie”), chcemy mieć jeszcze jedno ostatnie słowo.
Znacie nas. Nie spodziewajcie się tu obiektywnej oceny, wymieniania plusów i minusów, suchego opisu ani nawet stonowanych emocji. Ta relacja będzie absolutnie egzaltowana, efektowana, kwiecista, melodramatyczna i pełna uniesień.
Wiecie dlaczego? Bo jedną z naszych cech, za które, jak sądzę, ludzie nas lubią (i którą my kochamy u innych), jest dziecięcy entuzjazm. Jakbyśmy byli rodem z Gry o Tron, naszym rodowym mottem byłoby „Jaramy się fchooy”.
Albo jak już jesteśmy przy mottach, opiszemy nasze podejście do MFKIG jednym dłuższym klasycznym (parafrazując of course).
Jak to jest kolekcjonować komiksy, dobrze? A, wie pan, moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze, albo że niedobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi, którzy dzielili moją pasję i emocje, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam, i co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy ma się pewną pasję, zwłaszcza nietypową, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem, i dziękuję życiu! Dziękuję mu; życie to komiksy, horrory, popkultura, podcasty, festiwale, życie to śpiew, taniec, życie to miłość! Wielu ludzi pyta mnie o to samo: ale jak ty to robisz, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste! To umiłowanie życia. To właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład czytam komiksy, piszę bloga, nagrywam podcasty a jutro – kto wie? Dlaczego by nie – oddam się cosplayowi i będę, ot, choćby, przebierać się za— po-postacie z kreskówek.
No to już wiecie w jakim tonie będzie ta relacja.
A jaki był 33 MFKiG? Wspaniały to był Festiwal nie zapomnę go nigdy. Dużo przyjaciół spotkałem, dużo komiksów kupiłem bo bardzo je lubię i dużo radości miałem.
Ale po kolei.
Wizytę na 33 MFKIG planowaliśmy już jak opuściliśmy Atlas Arenę po 32 MFKIG, ale wtedy jeszcze nie spodziewaliśmy się, co też się w tym roku wydarzy. MFKiG od zawsze był super miejscem i super wydarzeniem. Impreza, na której bywał Simon Bisley, Grzegorz Rosiński, Milo Manara, Brian Azarello, Jean Van Hamme, Greg Rucka, Loisel, Jim Lee, Andreas, Unka Odya, Zvyrke, Łukasz Godlewski etc, no i my (XDXDXD), nie może być imprezą niżej niż zajebistą (change my mind). W tym roku miała jednak podwójnie dla nas wyjątkowy wymiar, a do dlatego, że od poprzedniej edycji wiele się zdarzyło po drodze.
Po pierwsze, w tym tak zwanym międzyczasie, jak wiadomo, dzięki Łukaszowi, Sylwkowi i pdocastom u niego (a teraz naszym) trafiliśmy na twórczą część komiksowa. Tym samym to był nasz pierwszy MFKiG, w którym zetknęliśmy się bliżej z tą właśnie częścią i było to doświadczenie, co najmniej niesamowite, a także determinujące dla nas przebieg całego festiwalu. I o tym właśnie poniżej. Pierwszy niesamowity aspekt EMEFKI- ludzie.
Więc zatem z samego rana ruszyliśmy po naszego zioma Łukasza jednym z Dobry Horror Mobilów i po dwugodzinnej trasie około południa odmeldowaliśmy się pod wejściem na Atlas Arenę. Samą już podróż zaliczamy do przebiegu festiwalu, bo Łukasz potwierdzi, że podróżne z nami są wesołe. Może pochwali się też, że jechał windą.
Przy samym wejściu witała nas kolejka cudnie przebranych osób (my też byliśmy przebrani, ale o tym za chwilę!), jeszcze przed wejściem spotkaliśmy Unkę Odye, a zaraz po wejściu widok znacznie większego tłumu niż w poprzednich latach. Prawdopodobnie wytłumaczenie tego, jest jakieś prozaiczne, np. że wirus już jest w odwrocie czy coś. Natomiast my będziemy tłumaczyć sobie w ten sposób, że coraz więcej zajawkowiczów wciąga kolejne osoby do komiksowego świata. Tak jak np. my….bo zaraz po naszym wejściu do Areny w kolejce po bilet objawił się…..Homer!. Nasz ziom od zawsze, trzeci twórca Dobrego Horroru, niezwiązany zupełnie z komiksami. Po prostu nie miał planów na weekend, więc spytał GoroM, czy MFKIG to dobre miejsce na spędzenie weekendu z dzieckiem. Na co GoroM zgodnie z prawdą odpowiedział: Ziomuś! To jest najlepsze miejsce na spędzenie weekendu z dzieckiem!. I tym samym pojawił się w Atlas Arenie całą rodziną. I spodobało mu się tak, że już zapowiedział, że za rok będzie również i planuje za co się przebierzemy.
Zaraz potem spotkaliśmy Łukasza Godlewskiego, autora świetnego Malarza, z którymi zrobiliśmy mega deal kupując po okazyjnej cenie Raport Brodecka. A potem to już górki. Na miejscu spotkaliśmy, zamieliśmy słowo, zbliśmy piątki z wieloma, wieloma super ludźmi z którymi nam albo Łukaszowi dane było nagrywać podcasty o naszej zajawce: Sylwka z Kanału Sylwek, Szymona Pietkiewicza z bratem oraz Sebastiana Smyka. Odwiedziliśmy i zrobiliśmy zakupy u Michała z Róbmy Dobrze, którego też było super poznać. A nawet spotkaliśmy ludzi których twórczość obserwujemy czyli np. Szymasa z Konglomeratu Podcastowego i Zvyrke, która nie tylko dała nam autograf, ale od nawet nas rozpoznała, bo gdy poprosiliśmy o autograf dla Adama i Michała dodała dla Dobrego Horroru, czym naprawdę zrobiła nam dzień. Z drugiej strony podchodzili do nas ludzie, którzy mówili, że są fanami podcastów, w których się pojawiamy (to raczej Łukaszowi), albo gratulując przebrania (to już raczej nam- o tym też za chwilę).
To wszystko na raz było wspaniałym doświadczeniem. I tu będzie pierwszy punkt podsumowujący dla nas tegoroczną EMEFKĘ. Dla nas było ona pierwszą edycją, w której tak bardzo poczuliśmy się częścią komiksowego świata. Ale tak naprawdę zawsze była tym miejscem, gdzie można się tak poczuć. I MFKIG pokazuje właśnie, że ten komiksowy świat jest światem wspaniałym, bardzo pozytywnym i łączącym dla wszystkich, którzy postanawiają do niego wejść. Taka anegdotka na uzasadnienie tego jest związana z naszym pojawianiem się na youtubie u Sylwka na podcastach, na których czasem wystąpiła też Helenka lat najpierw 6 a potem 7. Trochę się obawialiśmy, że Internet to czasem przysłowiowe złe miejsce i można się spotkać z jakimś hejtem, albo innym nieprzychylnym komentarzem, ale wiecie co? Już jesteśmy chyba po kilkunastu nagrywkach i setkach komentarzy i wiecie ile było komentarzy negatywnych? Totalne Ziobro. Są wyłącznie bardzo pozytywne, dziękujące za dzielenie się filmami, wspierające.
Nie wiem, być może w komiksowie zdarzają się jakieś niemiłe sytuacje, ale na pewno nie w miejscu jakim jest EMEFKA. Jest to takie miejsce, w którym, gdy jesteś śmiałym ziomkiem, któey chce dużo, dużo, dużo mówić o swojej pasji to EMEFKA cię wysłucha. A gdy jesteś nieśmiałym ziomkiem, który może by tak chciał, ale na razie się wstydzi i stoi pod ścianą to EMEFKA poda ci rękę i wyciągnie do ludzi, pośród których możesz czuć się jak u siebie. I wszyscy są tu równi. Tu możesz zbić piątki z twórcami, a nawet sam Greg Rucka ponarzeka ci na swoją pracę.
Powiedzieć, że EMEFKA łączy różnych ludzi, różne środowiska i różne temperamenty to nic nie powiedzieć. Komiksowo na MFKIG każdego przywita z otwartymi ramionami i sprawi, że każdy poczuje się tu jak u siebie. Dla nas 33 MFKIG był pod tym względem najlepszą edycją, a to dzięki ludziom, których poznaliśmy od czasu poprzedniej. Wy już wiecie o kogo chodzi.
Ale EMEFKA łączy nie tylko różne środowiska i temperamenty, ale także pokolenia.
Jak wiecie, to już trzeci MFKIG, na którym byłem z córką i żoną. Już na tym z 2020, na którym wygraliśmy z córką konkurs wiedzy o komiksie imienia Koziołka Matołka, żona zwróciła uwagę jak dużo jest rodzin z dziećmi i taki stoisk i wydarzeń, które są najlepszym miejscem do rozpoczynania przygody z komiksem dla najmłodszych. 33 MFKIG też była, jak to ujął GoroM, najlepszym miejscem do spędzenia weekendu z dzieckiem. I tutaj osobisty aspekt jako przykład i dowód na łączenie pokoleń. Na pierwszych MFKiG jak zabrałem córkę, to musieliśmy ją trochę pilnować, ale na kolejnych to już z żoną znalazły swoje stoiska ze swoimi ulubionymi twórcami (pozdrawiamy Dema bo wiadomo, Kuce z Bronxu), córka się przebierała za różne postacie, a w tym roku, to już sumie córka z żoną doskonale poradziłyby sobie tam beze mnie, ale okazuje się, że nie tylko wkręciły się w klimat, ale jeszcze go rozwinęły i wkręciły bardziej mnie, bo namówiły mnie na przebranie się całą rodziną za.. Wodogrzmoty Małe. No byliśmy pięknym Diperem, Wujkiem Stanem i Mabel (z Nabokim), co możecie zobaczyć na kanale u Sylwka. Możecie uwierzyć jakby co, że wyglądaliśmy mniej więcej tak
Poza ludźmi, którzy są najmocniejszą stroną EMEFKI, to oczywiście drugim ważnym punktem są same komiksy. W tym roku zakupy były dla nas bardzo udane. Co przywieźliśmy? Monsters Barryego Windsor Smitha od Muchy, dwa tomu DCesased i dwa tomy Delisi zakupione na Egmoncie, Toppiego kupione u Róbmy Dobrze, Sosy od Dema, dwa tomy Monstera od Hanami, II DK od Zvyrke, Raport Brodecka kupiony w drugim obiegu od Łukasza Godlewskiego, dwa tomy Monster od Hanami i drugi Tom Wampira Kły Zimy oraz Czy Słyszeliście co zrobił Eddie Gein.
Ogromną zaletą EMEFKI jest właśnie ten przekrój tego, co można tam zakupić, a czego dzięki właśnie osobom, w z którymi w tym roku byliśmy, mogliśmy w pełni doświadczyć. Są duzi wydawcy, mali wydawcy, małe sklepy, duże sklepy, komiksy polskie, zagraniczne, w tym mangi, komiksy niezależne, ziny, komiksy dla dzieci, pierwszy obieg, drugi obieg i piąty bieg. Jak dotąd to zawsze kursowaliśmy Egmont-Gildia- Scream-sklepkomiskowy.pl (pozdrowienia dla Rafała, którego w tym roku ominęliśmy w ferworze, ale u którego zawsze można kupić super rzeczy, w tym np. mamy od niego takie białe kruki jak Zagubione dziewczęta, a nawet Blacksady z wydania Siedmiorogu, które jakoś u niego zawsze się znajdowały, gdy jeszcze nikt nie myślał o wznowieniu, a w drugim obiegu miały kosmiczne ceny, jak tylko były osiągalne- a zazwyczaj nie były). W tym roku Łukasz zaciągnął nas i na Róbmy Dobrze i na dział z komiksami niezalenymi i było to takie super doświadczenie, że GoroM już zapowiedział, że kompletuje całe Zvyroversum. Naprawdę niesamowita jest ta różnorodność twórczości, możliwość jej odkrywania, na pełnię której nie starczy życia, bowiem są to setki tysięcy wspaniałych pozycji i nie wiem jak to się dzieje, ale każda jest wspaniała.
Na razie jesteśmy po lekturze:
1) Wampira- jest to taka horrorowo, intrygowo, akcyjna petarda, że ja nawet nie. Już nie mogę się doczekać trzeciego tomu i od dawna na nic tak nie czekałem
2) Monsters- podobno absolutne arcydzieło. Nie napiszę więcej, bo przeczytał GoroM i tyle zdążył z siebie wydusić a teraz dochodzi do siebie. Znam go trochę lat, nawet o 9 miesięcy więcej niż od urodzenia, i po tonie głosu poznałem, że ląduje to u niego w top 3 komiksów historii.
3) Czy wiecie co zrobił Eddie Gein? -baaaaardzo dobra pozycja, bardzo oryginalna, wstrząsającą, w jakimś sensie komiksowa i. niekomiksowa. A must read
4) II DK – absolutnie wywołująca banana na twarzy jazda bez trzymanki w stylu ciężka muza-flaki-zombie i młodzieżowe klimaty. Me gusta fchooy.
No więc zakupowo 33 MFKIG również chyba był najlepszy z dotychczasowym. Nowym dla nas doświadczeniem były właśnie wizyty na mniej mainstreamowych stoiskach i zakupach u samych twórców i były one dla nas tak fajnym przeżyciem, z pewnością poświęcimy tej części komiksowa znacznie więcej czasu niż dotychczas.
Autografy udało nam się zebrać od Dema i Zvyrke
Oczywiście jak na każdym MFKIG było mnóstwo atrakcji okołokomiksowych. Zatem mamy dużo fajnych naklejek np. tęczowe chomiczki, figurę Vegety z Dragonballa i oczywiście zostawiliśmy rysunek na Porsche- GoroM plus Helenka. Może za rok też coś narysuję, ale przy takim talencie moich towarzyszy troszku się wstydzę.
A tak przy okazji MFKIG jest dobrym pretekstem- czego przykładem jest Sylwek- aby poznać Łódź. Sylwek z Łukaszem najpierw odwiedzili jedną z ważniejszych części Łodzi, czyli mnie na chacie, a potem Sylwek pojechał pooglądać resztę Łodzi i chyba mu się spodobało, co możecie zobaczyć na podlinkowanym wcześniej filmiku.
No więc podsumowując, wiem, że nie dowiedzieliście się z tego wpisu niczego specjalnego o przebiegu MFKiG. No, ale listę wystawców i program możecie sobie ściągnąć z ich strony i jeśli to wam nie da jakiegoś obrazu, czego można się było po tym spodziewać, to moja wyliczanka tego co się tam odbyło i kto przyjechał też niewiele da („Kuba? A kto mówi? Jeśli nie Kuba, to moje imię nic Panu nie powie”).
Tuta chciałem napisać trochę o emocjach po 33 MFKiG, który tym różnił się dla nas tym, że ostatecznie nam uświadomił czym jest ta impreza. A jest to największe, najwspanialsze w tej części Europy święto komiksu, a przede wszystkim ludzi z komiksem związanych, eventem niesamowicie łączącym ludzi z tego środowiska i wciągających w nie kolejne pokolenia. Wydarzeniem, na które czekamy cały rok i na którym co roku czujemy się coraz lepiej. Imprezą, na której, jeśli w życiu przecytałeś/aś choć jeden komiks i nie uznajesz tego za czas stracony, musisz być. A jak nie masz nic wspólnego z komiksami to powinieneś zajrzeć choć z ciekawości a na pewno wrócisz po więcej.
No i na pewno można spotkać tam nas!
I w tym miejscu dziękuję wszystkim, którzy ze mną byli, rodzinie i przyjaciołom, oraz nowo poznanym znajomym, dzięki którym odkryłem tą imprezę na nowo.
3 komentarze
Nigdy nie byłam fanką komiksów, nawet kiedy jako ośmiolatka dostałam dwa tomy Thorgala…ale kupił mnie ten festiwal giga ilością Harrego Pottera, kotter.pl czy ilością gier planszowych, więc podejrzewam, że na kolejną edycję sama będę namawiać 🙂
Cieszymy się bardzo!!!
O tak, strefa planszowek się rozrasta z roku na rok