RE-PENETRATOR
Lubicie porno? No ba! Prawda jest taka, że każdy, kto twierdzi że nie lubi łże jak pies (taka mała dygresja).
Kiedy przeczytałem, że pewni ludzie popuścili cugle swoim fantazjom i wyprodukowali „ślizgacza”, który fabularnie (powiedzmy) nawiązuje do kultowej trylogii Re-Animatora, wiedziałem, że mój zwyrodniały móżdżek będzie chciał zapoznać się z tą produkcją.
Niecałe dwadzieścia trzy minuty czasu projekcji, kilka pozycji chędożenia, dużo krwi i finał z flakami na wierzchu. Trzeba czegoś więcej? Niestety, jak najbardziej.
Kobitka, z którą zabawia się profesorek jest niestety co najwyżej średnich lotów, fabuły tutaj nie ma (bo i po co) a same sceny, choć wyglądają jakby żywcem zostały wyjęte z Re-Animatora, nie grzeszą niczym ciekawym. Innymi słowy, nuda.
Film mogę polecić wyłącznie jako ciekawostkę dla fanów wspomnianego filmu lub osób lubujących się w ociekających krwią pornolach. To tyle. Dla każdej z tych osób zjadliwe będzie to po czterech piwkach. Reszcie z was stanowczo odradzam.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=BzGi_5gCFCo
Werdykt: