UWAGA! BEDO SPOJLERY
Piękny film oglądałem. Oczywiście nie po raz pierwszy. W ogóle jest kilka horrorów, do których regularnie wracam i które muszę oglądać, co jakiś czas. Jak wiadomo jest to Harry Angel, podobnie jest np. z Ukrytym Wymiarem, Last Shift i jeszcze kilkoma innymi.
Trafienie u mnie do tego zestawu musi oznaczać, że dany horror jest świetny.
Pozwól mi wejść należy do tej kategorii (a więc już wiecie, że jest świetny), ale oprócz tego wracam do niego dodatkowo zawsze kiedy potrzebuje się wzruszyć.
Nieźle, nie?
Pozwól mi wejść opowiada historię dwunastoletniego Oskara. Chłopiec mieszka w małym miasteczku ze swoją matką i ojczymem. Jest outsiderem, prześladowanym przez rówieśników. Jego życie, a także życie całej mieściny zmienia się, gdy wprowadza się do niego tajemnicza dziewczynka i jej opiekun Chłopiec szybko zaprzyjaźnia się z sąsiadką, tymczasem w okolicy zaczynają ginąć ludzie, w sposób mocno związany z upływem krwi.
O tym dlaczego Pozwól mi wejść jest horrorem genialnym, napisać jest dość prosto.
Przede wszystkim jest wspaniałym przykładem klasycznego, „bezfajerwerkowego” straszenia, gdzie liczy się klimat (i jeszcze coś, o czym za chwilę) . A ten jest naprawdę, po pierwsze gęsty, a po drugie piękny. Całość dzieje się, w zimnych i ciemnych, mocno opustoszałych sceneriach szwedzkiego miasteczka, co jak się okazuje, cudownie służy klimatom wampirycznym (jakby się nikt nie domyślał o czym jest film). W scenach, w których horror i groza dochodzą do głosu jest ciężko, tajemniczo, ale także malowniczo. Duża w tym zasługa naprawdę (wybaczcie patos, ale brakuje mi lepszego słowa) poetyckich zdjęć. Jak choćby scena morderstwa pod mostem. GoroM pewnie lepiej by opisał wrażenia wizualne, a ponieważ mnie brakuje w tym zakresie polotu, po prostu posłużę się przykładem.
Jest, więc zatem Pozwól mi wejść ucztą dla oka i do taką ucztą dla oka, która staje się ucztą dla duszy.
Po drugie ten klimat, to nie tylko same zdjęcia, ale ramy całej historii, miejsce i sposób jej prowadzenia. Rzecz, jako się rzekło, dzieje się w małym miasteczku, na odludziu, na północy.. Niemal czuć, że jest zimno, często jest ciemno. Małe miasteczko pokazuje nam, że wszyscy się w nim znają, a każdy obcy jest traktowany z pewną dozą podejrzliwości Sprzyja to bardzo budowaniu nastroju tajemniczości, w którym z każdym tajemniczym zgonem poczucie grozy odbiera się jak spotęgowane mocniej, niż można się było spodziewać.
Ale prawdziwą siłą Pozwól mi wejść jest historia. Jest prosta opowieść o miłości, w zasadzie romans, coś czym mógłby być Zmierzch, gdyby jego twórcy wiedzieli cokolwiek o wampirach, młodzieży i uczuciach. Uczucie, które rodzi się miedzy Oskarem a nową sąsiadką ma wpływ na ich życie, zmienia ich. Nie będę tu spojlować, ale oboje dzięki temu co zaczyna ich łączyć postanawiają walczyć z tym, co ich dręczy, a są to udręki zarówno wewnętrzne jak zewnętrzne.
I, o Cthulhu, jakie to jest piękne i autentyczne.
Jest to horror, na którym autentycznie rozpłakałem się tak z 5 razy.
Raz w scenie wyznania uczuć przez Oskara
(nie literalnie, ale szło to mniej więcej tak)
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Ale ja nie jestem dziewczyną
– To nieważne…..nie o to chodzi
-A o co?
– Że będzie dalej, tak jak jest teraz, że będzie chodzić tylko o Ciebie i o mnie
– W takim razie będę Twoją dziewczyną.
No powiedzcie, czy to nie jest cudnie napisane.
Drugi raz w scenie, kiedy Eli (dziewczynka) decyduje się wejść do mieszkania Oskara, mimo, że ten nie pozwolił jej jeszcze wejść. Trzeci raz w scenie pomiędzy Oskarem, Eli a ojczymem (nie powiem na czym polega ale pewnie się domyślacie). Czwarty, gdy Oskar i Eli mają się rozstać i wreszcie -piąty- w finale.
Ten film tak kipi od emocji, które są z jednej strony subtelne i intymne a z drugiej tak mocne, silnie, aż nieomal głośne, że finalna scena wyrywania członków i urywania głów, staje się jedną z najlepszych scen wyznawania miłości jaką widziałem w kinie, a na pewno w horrorze. Jak się nie wzruszycie to znaczy, że zamieniliście serce w twardy głaz.
Pozwól mi wejść to też duża lekcja tolerancji. Postawienie potworów (wampirów, mutantów) w roli symbolu „obcych” , „innych” nie jest niczym nowym, ale właśnie dzięki autentyczności emocji w Pozwól mi wejść całość przesłania ma bardzo mocny wydźwięk.
Jeszcze raz podkreślę jak kapitalnie wypada pokazanie zmiany zachodzącej w bohaterach w wyniku relacji miedzy nimi. A także zmian jakie w związku z tym powoli zachodzą w miasteczku. Oczywiście niektórzy mieszkańcy zostają takimi jakimi byli, ale jak to się dla nic skończy możecie zobaczyć w przepięknym, krwawym finale.
Cała sztuka przekazania tego ładunku emocji to oczywiście również zasługa dwójki młodych aktorów, którzy ten cały wymiar emocjonalny potrafią, po pierwsze unieść, po drugie dostarczyć.
Pozwól mi wejść to po prostu film, który za pomocą tradycyjnej, klimatycznej, cudnie sfilmowanej grozy, potrafi dostarczyć prawdziwych emocji. Po prostu piękny film.