THE RETURN OF THE LIVING DEAD
–
POWRÓT ŻYWYCH TRUPÓW
Lata temu, gdy pielucha zapełniała mi się szybciej, niż rodzice zdążali ją opróżniać, światło dzienne ujrzał film, który był bodajże pierwszą produkcją o tematyce żywych trupów, w której postanowiono porobić sobie przysłowiowe jajca.
Zombiaki mówią, biegają i są znacznie bardziej rozwinięte niż ich powolni i ograniczeni kuzyni z innych filmów o umarlakach.
Jakby tego było mało, dowiadujemy się, że człowiek po śmierci cierpi mocniej niż wasz recenzent podczas przymusowej abstynencji, na co jedynym sposobem jest zjedzenie żywego mózgu.
Cała ta afera rozpętuje się, kiedy otwarty zostaje pojemnik z zamkniętym w środku trupem (sprawa wojska, sami wiecie) z którego wydostaje się toksyczny gaz pobudzający martwych do dalszej egzystencji.
Z lat dzieciństwa, kiedy widziałem filmidło po raz pierwszy najbardziej zapamiętałem scenę striptizu na cmentarzu, ale po odświeżeniu sobie tej produkcji stwierdzam, że ciekawych scen jest tam znacznie więcej.
Co do samego poczucia humoru, w zasadzie ciężko mi się na ten temat wypowiedzieć, jako że z reguły śmieszą mnie jedynie kawały o rekinach, ale z tego co wiem, absurd sytuacji ukazanych w filmie nie jednego potrafi rozbawić.
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=wylpeAXYcBQ&feature=kp
Werdykt: