UN CHIEN ANDALOU – PIES ANDALUZYJSKI
Na pierwszy rzut oka okładka sprawia iście dziwaczne wrażenie co? Nie inaczej jest z samym filmem, a jest to produkcja na tyle ciekawa, że muszę kilka rzeczy wyjaśnić.
Po pierwsze, jestem przekonany, że kiedy kręcono ten film absolutnie wszyscy czytelnicy tego bloga byli jeszcze co najwyżej małymi plemniczkami, które otumanione alkoholowym dopingiem waszych ojców błąkały się w nasieniowodach.
Po drugie, produkcja ta trwa raptem kilkanaście minut, jest czarno biała i do tego podczas seansu przygrywa nam jedynie muzyka w stylu „tango-de-rekino”.
Pewnie jesteście cholernie zaciekawieni o co tu biega, więc już spieszę z tłumaczeniem. Twórcy tej produkcji kompletnie nie przejęli się tym, że zazwyczaj filmidło powinno mieć jakiś sens i palnęli kilka nie łączących się ze sobą opowieści.
1. Jakiś facet szturcha odciętą dłoń leżącą na ulicy
2. Ślepa jak kret babeczka potrącona jest przez samochód
3. Młodzian bawi się mrówkami łażącymi po dłoni, po czym maca pewną panią po cyckach
4. Ten sam młodzik znudzony figlami zaczyna ciągnąć fortepian z truchłami zwierząt.
Dziwne? Jeszcze jak. Przyznam się wam bez bicia, że mi i tak najbardziej podobała się scena rozcinania oka brzytwą, ot taka moja mała dewiacja.
Chociaż wielu ludzi twierdzi, że autorom chodziło TYLKO o ukazanie kilku popierdolonych scen, ja widzę w tym coś zgoła odmiennego.
Ludzie, którzy w 1929 roku popełnili to dzieło mieli w sobie na tyle geniuszu, że już w tamtych czasach dostrzegli zagrożenie płynące z ideologii Gender…
W pełni zrozumieli rolę Polski jako supermocarstwa, która wysługując się Lotnymi Patrolami Katolickimi zapanuje nad niewiernymi…
A może chodziło im o zakamuflowaną walkę z ciągle rosnącymi cenami szlugów? Pewności nie mam, więc na wszelki wypadek obczajcie tę produkcję i napiszcie co myślicie.
Dla zainteresowanych:
(cały film)
http://vimeo.com/18540575
Werdykt: