RUBBER – OPONA
Istnieją tylko dwie rzeczy, które opony uwielbiają ponad wszystko. Pierwszą jest rozgniatanie stojących/leżących na jej drodze przedmiotów, drugą natomiast, używanie telekinetycznych mocy do niszczenia obiektów, które ciężko byłoby rozkurwić przejeżdżając po nich.
W życiu nie widziałem czegoś tak popierdolonego, a przecież trochę syfu przewinęło się już przez mojego kompa. „Opona”, opowiada o grupie widzów, którzy zaproszeni przez reżyserów filmu podróżują za morderczym monstrum, na żywo śledząc rozwój opowieści. Sami autorzy, którzy występują na początku seansu, od razu ostrzegają, że ten obraz, to hołd złożony bezsensowności, spotykanej w każdym aspekcie ludzkiego życia.
Widzowie komentują poczynania opony, utożsamiając się z nią i kibicując w wielu sytuacjach (choćby w sprawach seksualnych), jednocześnie umierając z głodu, jako że ekipa filmowa nie zapewniła im choćby tostów na śniadanie.
Ogląda się to rewelakurwacyjnie!! Poziom absurdu przekracza tutaj wszystkie dozwolone normy, plasując to arcydzieło w czołówce moich ulubionych filmów, wyprodukowanych przez człowieka (zwierzęce porno się nie liczy). Jeśli wasze mózgi są mocno zahartowane, a dystans do filmów to wasza cecha wrodzona, obejrzyjcie koniecznie.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: