Nie wiem czy pamiętacie, ale kawał czasu temu zdarzyło mi się podsłuchać rozmowę dwóch pracowników polskiego oddziału pewnego studia filmowego, którą opisałem w recenzji filmu „Ognisty przybysz„.
Jak się okazało, moja wspaniała zdolność do wtapiania się w cień przydała mi się po raz kolejny, gdy ukryty w koszu na brudną bieliznę, zapisałem rozmowę dwóch szych, odpowiedzialnych za powstanie sequela do „Krwawej uczty”. Leciało to tak.
Roman (dyrektor wykonawczy): No dobra, Affleck i Damon rozsławili część pierwszą swoimi nazwiskami, więc możemy darować sobie jakąkolwiek większą promocję czy świeże podejście do tematu, bo… Tadek, co ty tam odpieprzasz?
Tadeusz (scenarzysta) : Właśnie kończę scenariusz, wprowadziłem dużo innowacji i bardzo ciekawych pomysłów do wykorzystania w przyszło…
Roman: Ciebie chyba cycki pieką, że takie głupoty wygadujesz. Jakie cholera pomysły i innowacje? Opieramy się na schematach z „jedynki”, dodamy lesbijską siostrę tej babeczki, która eksplodowała w poprzedniej części i opieramy się na motywie zemsty. Każdemu się spodoba, a kasa będzie się zgadzać.
Tadeusz: A co z opuszczonym więzieniem, w którym stwory były produkowane przez amerykański…
Roman: Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Zapamiętaj sobie trzy rzeczy. Jeden: Wydajemy tylko tyle szmalu ile musimy. Dwa: kopiujemy co fajniejsze rzeczy z tamtej odsłony i przerabiamy. Trzy: Pieprzyć Polskę Wschodnią.
Tadeusz: Co…?
Roman: Gówno. Posklejaj te kilka pomysłów, które podrzuciłem Ci wczoraj na kartce i skończ robotę do jutra.
Po tej wymianie zdań musiałem szybko wiać, bo ktoś zaczął gadać coś brudnych gatkach, a nie uśmiechało mi się trafić do jednej pralki z tym, co musiałem podziwiać będąc głęboko zakonspirowanym.
Przykro mi to stwierdzić, ale o ile Tadziu chciał dobrze, to Romek zgasił chłopaka niczym żul kiepa i młody nie śmiał już więcej fikać, co skończyło się dla tego filmu nie najlepiej.
Tak jak już czytaliście, podstarzała lesbijka mści się za swoją poległą siostrę, a poszukiwanym łachmaniarzem jest Bozo, jeden z niewielu ocalałych z pierwowzoru. Pakując na motor ledwo dychającego barmana, razem z całym damskim gangiem ruszają w pościg do pobliskiego miasta, w którym zastają śmierć, zniszczenie i oderwane łby.
Na miejscu bratają się z dwoma karłami parającymi się wrestlingiem, poznają sprzedawcę samochodów, jego puszczalską żonkę, a także blondynę znaną z poprzedniej odsłony. Jest jeszcze kilka postaci, ale nie chce mi się nawet o nich wspominać. Serio.
Sporo tu fekalnych sytuacji i potwornych pindoli tryskających białkiem na postronnych, ale o ile takie podejście było zabawne wcześniej, to już w sequelu jest wymuszone i zaprezentowane bez polotu.
Nie dość, żę się zawiodłem, to jeszcze omal nie usnąłem z nadmiaru niestrawnej papki, serwowanej przez autorów. Jest bardzo przeciętnie i aż się boję, czym dostanę po oczach w kolejnej części.