Close Menu
DobryHorror.plDobryHorror.pl
    Facebook Instagram YouTube
    Facebook Instagram YouTube
    DobryHorror.plDobryHorror.pl
    SUBSKRYBUJ Login
    • Recenzje
      • Filmy
      • Gry
      • Literatura
      • Różności
      • Inne
    • NTNW
    • Podcasty
    • YouTube
    • PATRONATY i WSPÓŁPRACE
    • DH TEAM
    • Index
    • Kontakt
    DobryHorror.plDobryHorror.pl
    Strona główna » Inwazja
    Bez kategorii

    Inwazja

    homerBy homer2016-12-22Brak komentarzy5 Mins Read

    Dean Koontz jako autor horrorów jest dość specyficzny. Próżno u niego szukać takiej „ludzkiej” grozy jak u Kinga, raczej nie ma demonologiczno okultystycznych klimatów rodem z Mastertona, nie zdarza się też  zwykle horror cielesny niczym u Barkera, a co do krwawych i obrzydliwych akcji, to owszem bywają, ale z pewnością daleko im do tego, co w swej prozie prezentuje Edward Lee. W pisarstwie Koontza jest coś innego. Są szalone i niebywałe pomysły (twierdzę na podstawie książek które przeczytałem). Niebywałe nie dlatego, że tak niespotykane i oryginalne a wręcz przeciwnie. Są proste i banalne, ale zadziwiają też prawie że „dziecięcą” śmiałością, bezkompleksowością i pójściem na żywioł. Autor miewa moim zdaniem świetne koncepty, po które raczej rzadko który pisarz by sięgnął, bo na pierwszy rzut oka najlepiej określa je angielski zwrot „corny”. Czego w nich nie ma? Są ukryte spiski i szalone eksperymenty, kosmici, prastare cywilizacje, naziści, mutanci telepatie, teleportacje i inne przegięte zjawiska rodem z sci -fi oraz Bóg wie, co jeszcze, a duża część z tych motywów pomieszana nie raz ze sobą w ramach jednej fabuły. Wydaje się, że niejeden początkujący pisarz myślał o takich koncepcjach na historię, ale rezygnował doszedłszy do wniosku, iż „poleciał” za bardzo. A pan Koontz się nie przejmuje i w swych utworach stara się ujarzmić ową „kiczowatość” i „pulpowość”, swoistą „literaturę klasy B”. Do takiego ambitnego zadania trzeba mieć solidny warsztat, ale że autor  ma warsztat fantastyczny, więc efekty jego pisarstwa bywają ciekawe.
    A jak to ujarzmianie się udało w „Inwazji”? W sumie średnio. Jeśli przyjąć, że niektóre pomysły fabularne Koontza trącą kiczem, to w „Inwazji” nie tyle trącą, co walą przez łeb. Mamy tu tajemniczą rasę, potworów/mutantów/demonów/goblinów,  kryjącą się pod postacią ludzi i żywiącą się cierpieniem, złem i bólem, która to rasa, infiltrując społeczeństwa, próbuje doprowadzić do Armagedonu. Nieźle, nie? Ale to jeszcze nie koniec, bo geneza owej społeczności istot z piekła rodem też jest naprawdę wręcz bezwstydnie epicka w „pulpowy” sposób. A jakby tego mało, do walki z liczącą miliony osobników populacją śmiercionośnych potworów staje zakochana para nastolatków wspierana przez czeredkę żywych eksponatów z cyrkowego gabinetu osobliwości! Żeby wyskoczyć taką historią to naprawdę trzeba mieć wiarę we własne pisarstwo. Ale na szczęście Dean Koontz jest profesjonalistą.

    Prawie wszystkie elementy opowieści sprawiają tu przyjemność (takie określenie najbardziej tu pasuje).  Pierwszym jest miejsce akcji, które jest po prostu świetne, działa na wyobraźnię, przyciąga i wciąga. Jest nim wesołe miasteczko i to nie byle jakie, bo takie, gdzie jedną z atrakcji jest gabinet osobliwości. Muszę przyznać, że „ekosystem” mieszkańców i pracowników miasteczka- wyrzutków społecznych, osobników mających problem z prawem, uciekających przed przeszłością, dziwolągów itd. jest świetnie przedstawiony, bardzo ciekawy a nawet fascynujący. Naprawdę porywa, a poza tym nadaje się do horrorów. Niestety ta sceneria występuje tylko w pierwszej połowie książki.

    Drugą fajną sprawą są postacie. Są najzwyczajniej w świecie czarujące. Głównym bohaterem jest nastolatek z  mądrością życiową i bagażem doświadczeń mężczyzny z przeszłością, odważny niczym James Bond (i z podobnie ciętym językiem) a do tego rzucający nożami niczym James Coburn w Siedmiu Wspaniałych. Towarzyszy mu zaś równie młoda niewiasta, będąca  kobietą po przejściach i usposobieniem cnót wszelakich w jednym. Jej też nie sposób nie lubić. Z jednej z strony wydaje się zbyt doskonała, żeby być prawdziwą, a z drugiej, dzięki talentowi pisarskiemu autora „Inwazji”, jest odmalowana jak żywa i jest postacią wielowymiarową, ma ludzką głębię. To samo z resztą można powiedzieć o bohaterach drugoplanowych, którzy, pomimo, że są głównie tłem dla relacji dwójki głównych postaci, są bardzo interesujący i wielowymiarowi.

    Język, którego używa Koontz, i dzięki któremu udało mu się tchnąć ducha w postacie, zasługuje na osobny akapit. Otóż styl autora jest tu naprawdę bardzo rozbudowany i jednocześnie malowniczy. Dla przykładu- zamiast napisać np. „ukryłem twarz w dłoniach” mamy- „skryłem twarz za całunem dłoni”. Tego typu zwrotów jest mnóstwo, na dodatek opisy są rozwlekłe. Nie powiem, na początku mnie to drażniło. Z czasem  jednak okazało się, że ten język służy nie tylko budowaniu klimatu, ale też właśnie oddaniu uczuć bohaterów (wspomniałem, że narracja jest w pierwszej osobie? Nie? No to jest). Muszę przyznać, że owo odzwierciedlanie stanów emocjonalnych i myśli udało się znakomicie! Akapity, w których  Slim (tak się nazywa główny bohater) opisuje swoje uczucia do wybranki serca i to, jak ją widzi i tak dalej, sprawiły, że sam się czułem jak nastolatek! Niesamowita sprawa. Wydaje mi się, że to dzięki warsztatowi pisarskiemu autora, tak łatwo polubić bohaterów „Inwazji”, i że naprawdę można się przejąć ich przygodami. Trzeba przyznać- styl Koontza ułatwia w ciągnięcie się w fabułę.

    Niestety jednak owo wciągnięcie bardzo utrudnia sama historia. Jest po prostu banalna, nieciekawa, nudna i momentami głupia. Ma, owszem, sporo takie pozytywnej kiczowatości i pewnej komiksowości, ale to trochę mało, zwłaszcza, jeśli pamięta się mroczny klimat innej książki Koontza „Złe miejsce” lub szaloną błyskotliwość (świadczącą o niezwykłej wyobraźni autora) fabuły fantastycznej ( w obu znaczeniach tego słowa)  powieści „Grom”. Pierwsza połowa „Inwazji” jeszcze daje radę, ale druga, w której następuje zmiana miejsca akcji (opuszczamy wesołe miasteczko niestety) i przeskok czasowy, ciągnie się jak flaki z olejem a od kompletnej porażki ratuję ją głównie to, że zdążyło się przywiązać mocno do pary zakochanych nastolatków i najzwyczajniej w świecie się im kibicuje. Na dodatek książka jest długa i im dalej tym gorzej.

    W sumie „Inwazja” Koontza jest jedną ze słabszych książek tego autora, które czytałem. Wydaje mi się też, że byłaby lepsza, gdyby sporo ją skrócić. Fabuła jest prosta, banalna i nieangażująca, ale może gdyby zrobić z utworu niewielkiej grubości czytadło na jeden wieczór, to, biorąc pod uwagę wspaniały styl autora, przesympatycznych bohaterów i fascynujące miejsce akcji,  „Inwazja” byłaby dziełem udanym albo bardzo udanym. A tak to jest tylko przeciętnym, a ja jak na Koontza to nawet może i słabym. Pierwszą połowę czyta się przyjemnie, zaś drugą ciężko, momentami to wręcz droga przez mękę.  Ogólnie Koontza polecam bardzo, ale może lepiej wybrać coś innego?

     

    inwazja koontz
    Share. Facebook Twitter Pinterest LinkedIn Tumblr WhatsApp Email
    Previous ArticleKróliczek zabójca
    Next Article Dotknięcie mroku / Afflicted
    Add A Comment
    Leave A Reply Cancel Reply

    Zobacz również
    Bez kategorii

    Człowiek homar z Marsa

    By NaTrzeźwoNieWarto2015-09-162

    LOBSTER MAN FROM MARS – CZŁOWIEK HOMAR Z MARSA Jeszcze za dzieciaka, kiedy…

    Bez kategorii

    Wybryki natury

    By NaTrzeźwoNieWarto2016-04-260

    FREAKS OF NATURE – WYBRYKI NATURY Czym żywi się mechaniczny goryl z mózgiem spaniela? Dlaczego…

    Bez kategorii

    Kobieta w czerni

    By NaTrzeźwoNieWarto2012-12-280

    WOMAN IN BLACK – KOBIETA W CZERNI Na wstępie, nim pokrótce opowiem wam o co…

    Bez kategorii

    Arachnia

    By NaTrzeźwoNieWarto2016-06-130

    ARACHNIA Takich atrakcji nie mieli nawet pasażerowie Tupolewa, zapewniam was! Nie dość, że…

    Bez kategorii

    Chrystus Zombie

    By NaTrzeźwoNieWarto2015-01-281

    ZOMBIE CHRIST – CHRYSTUS ZOMBIE Gdy w pierwszej sekundzie filmu pojawiają się damskie piersi, a…

    • Facebook
    • Instagram
    • YouTube

    dobryhorror

    0

    dobryhorror

    View

    Lis 1

    Open
    Instagram post 17932099703944315

    dobryhorror

    View

    Wrz 23

    Open
    No proszę,  o tym też nie słyszałem  #kochamantykwariaty

    No proszę, o tym też nie słyszałem #kochamantykwariaty ...

    dobryhorror

    View

    Wrz 19

    Open
    Właśnie przyszło. Nie ma mnie dla nikogo

    Właśnie przyszło. Nie ma mnie dla nikogo ...

    dobryhorror

    View

    Sie 23

    Open
    O kurde, okazuje się,  że są książki Mastertona,  których nie tylko nie czytałem, ale o których nie słyszałem.  Dobrze, że Graham będzie na @kapitularz , to go spytam jak ro możliwe. #kochamantykwariaty

    O kurde, okazuje się, że są książki Mastertona, których nie tylko nie czytałem, ale o których nie słyszałem. Dobrze, że Graham będzie na @kapitularz , to go spytam jak ro możliwe. #kochamantykwariaty ...

    dobryhorror

    View

    Sie 19

    Open
    Instagram post 18365142229099479

    dobryhorror

    View

    Lip 31

    Open
    Zestaw na urlop gotowy.  A ty co tam  @goromrysuje ?

    Zestaw na urlop gotowy. A ty co tam @goromrysuje ? ...

    dobryhorror

    View

    Lip 14

    Open
    Córka właśnie wróciła z kolonii i przywiozła mi prezent.  Prawda, że fajny? #dobryhorrorkids

    Córka właśnie wróciła z kolonii i przywiozła mi prezent. Prawda, że fajny? #dobryhorrorkids ...

    dobryhorror

    View

    Cze 16

    Open
    Dobra, ej, Neil Gaiman to najbardziej utalentowany skurczybyk ever. Pamiętacie  taki film jak Lepiej być,  nie może,  w którym jedna czytelniczka pyta postac graną przez Jacka Nicholsona: jak to robi, że tak dobrze rozumie kobiety? To ja po przeczytaniu "Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach", chcialbym zapytać Gaimana,  jak to robił, że chodzil na te same imprezy,  co my

    Dobra, ej, Neil Gaiman to najbardziej utalentowany skurczybyk ever. Pamiętacie taki film jak Lepiej być, nie może, w którym jedna czytelniczka pyta postac graną przez Jacka Nicholsona: jak to robi, że tak dobrze rozumie kobiety? To ja po przeczytaniu "Jak rozmawiać z dziewczynami na prywatkach", chcialbym zapytać Gaimana, jak to robił, że chodzil na te same imprezy, co my ...

    dobryhorror

    View

    Maj 25

    Open
    #dracula

    #dracula ...

    dobryhorror

    View

    Maj 22

    Open
    Gdy ci smutno, gdy ci źle, wejdź do antykwariatu i kup jakiś horror, np. Mastertona bo Masterton zawsze na propsie.
Dobra, nigdy nie byłem dobry w rymy, ale za to na pewno #kochamantykwariaty

    Gdy ci smutno, gdy ci źle, wejdź do antykwariatu i kup jakiś horror, np. Mastertona bo Masterton zawsze na propsie.
    Dobra, nigdy nie byłem dobry w rymy, ale za to na pewno #kochamantykwariaty
    ...

    Load More Follow on Instagram
    This error message is only visible to WordPress admins
    Błąd: token dostępu jest nieprawidłowy lub wygasł. Kanał nie zostanie zaktualizowany.
    Facebook Instagram YouTube
    © 2025 Dobry Horror

    Type above and press Enter to search. Press Esc to cancel.

    Sign In or Register

    Welcome Back!

    Login to your account below.

    Lost password?