GUYVER: DARK HERO – GUYVER: MROCZNY BOHATER
Przemoc zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Doskonałym przykładem na to, że właśnie ten sposób radzenia sobie z przestępczością daje świetne efekty jest główny bohater filmu.
Jeśli bandyci za bardzo panoszą się na mieście, są bezwzględnie mordowani przez uzbrojonego w laser na czole i kosy na łokciach pół człowieka, pół obcą maszynę. Guyver, choć pewnie odpuściłby dzieciakowi, na którego głowie jawi się żel, to jednak nie słynie przesadnej litości.
Dręczony przez dziwne sny, udaje się na miejsce prowadzonych wykopalisk, gdzie czeka na niego horda gumowych potworów, z którymi walczył będzie w obronie ludzkości wykorzystując do tego wspomniane bronie oraz swoje własne, nieprzeciętne umiejętności karate.
Przyznać trzeba, że choć przypomina to Power Rangers, jest to film kapkę bardziej brutalny (choć bez przesady) i stworzony dla nieco wyższej grupy wiekowej. Nie zmienia to jednak faktu, że niewiele różni się on od produkcji z kolorowymi ninja i potrafi nieco zmęczyć podczas oglądania.
Same walki, poza kilkoma spektakularnymi ujęciami wykopów/salt polegają na rzucaniu plastikowym/gumowym oponentem w losowym kierunku, udawaniu rekina kryjącego się pod powierzchnią wody i okolicznościowymi „finisherami”, w których czasem ujrzymy nieco krwi przedostającej się przez lateksowy kostium.
Osoby, które cieszyły się oglądając ten film za gówniarza mogą oglądnąć go po trzech browcach (sentyment), pozostali natomiast minimum po czterech.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=-Roie47-Cuk
Werdykt: