Popuśćmy nieco wodze fantazji, dobrze? Wyobraźcie sobie, że jesteście nadzwyczaj inteligentnymi naukowcami, którzy tworzą potwora z ciał umarłych. Ten, zamiast okazać wdzięczność i kupić wam kolekcjonerską edycję „Władcy pierścieni” na Blu-Ray, buntuje się przeciwko wam i wydostaje na wolność czyniąc straszne rzeczy.
Ciekawi jesteście jakie? Otóż pokraka porywa młode kobiety, rozbiera je do naga i każe im wić się na prowizorycznie zbudowanych krzyżach lub drzewach, a potem gwałci. Wiecie co jest w tym najbardziej rozbrajające? To, że potwór posiada własny telefon komórkowy oraz laptopa, na którym wypala płytki ze zdjęciami porwanych kobitek i wysyła je swojemu stwórcy.
Ma oczywiście w tym swój cel, jakim jest przekonanie doktora do stworzenia mu narzeczonej, z którą mógłbym kopulować na kocyku, szlajać się po barach dla odmieńców i sadzić marchew przy blasku księżyca.
Doktorek ma w końcu dość zarówno telefonicznych pogaduszek ze swoim tworem, jak i przeglądania Jpegów ze zdjęciami nagich panienek. Dodatkowo zmotywowany faktem, że jego żona została zgwałcona i uduszona przez tytułową maszkarę postanawia wziąć odwet!
Będę z wami szczery. 85% zawartych w tym filmie scen przedstawia skrępowane, nagie panienki, które:
- a) są wleczone na postronku przez las
- b) „próbują” się uwolnić, będąc przywiązanymi do drzew/krzyży
- c) rozkładają nogi pozując do zdjęć
Trwa to cholerstwo prawie półtorej godziny i nie przedstawia sobą żadnej wartości. Zarówno idiotyczne gadki doktorka jak i jego stwora są koszmarnie egzaltowane oraz wkurzające, a na dodatek krwi niemal nie uświadczymy. Warto jeszcze wspomnieć o pseudo natchnionej metalowej muzyce, która potrafi doprowadzić do odruchów wymiotnych już w kilka minut.
Wpadliście już na to, że fabuła to jakiś żart? Brawo! Wierzcie mi lub nie, ale nawet nagie panienki, które podziwiamy przez łącznie ponad godzinę czasu projekcji nie są w stanie poprawić jakości tej produkcji i są zwyczajnie wkurwiające. Łomatkobosko… to było złe.