EXISTS
Filmideł o „Wielkiej stopie” było już od cholery i praktycznie każda odsłona polegała na tym samym, do usranej śmierci powtarzając schematy poprzedników. Wpierw grupka ludzi wyjeżdżała na biwak, w sobie tylko znanych celach, po czym przez półtorej godziny widz nasłuchiwał wycia, pisków i oglądał kopulujące sarny.
Już coś wam świta pod kopułami ? Jasne, czasem można było zaobserwować karibu, które po zażyciu niedozwolonych środków płoszyły przyrodzeniem rdzennych mieszkańców Amazonki, ale takie akcje były rzadkością.
Tutaj schemacik jest bardzo podobny, ale jednocześnie na tle swoich filmowych, kalekich braci produkcja ta prezentuje się naprawdę widowiskowo!
Grupka znajomych wparowuje do domku leśniczego, należącego do niejakiego wujka Boba, który to z pewnych przyczyn przestał tam przyjeżdżać. Domyślacie się oczywiście, że wnet okazuje się dlaczego sprawy mają się tak, a nie inaczej.
Tuż przed przyjazdem młodociani, niczym jurne byczki przypadkowo potrącają samochodem …eee… coś. Nie mija doba, a zostają brutalnie i bezpardonowo atakowi przez monstrum, które umarłoby z głodu, gdyby musiało depilować sobie klatę.
O dziwo nie dość, że bestia jest widoczna przez spory kawał filmu, to dodatkowo ma uzasadniony motyw swoich agresywnych zachowań, a wiedzieć musicie, że kreatura wykazuje iście ludobójcze skłonności, które wyjdą bokiem dzieciakom, którzy wpadną w jej kosmate łapska.
Jeśli naprawdę niezły nastrój grozy i przyjemne aktorstwo jest tym, czego potrzebujecie, to bądźcie pewni, że ten fajny horrorek przypadnie wam do gustu, a jeden browarek w zupełności wystarczy wam do zakończenia seansu.
Dla zainteresowanych:
Werdykt:
4 komentarze
A cóż to za browarek? Czyżby kolega też preferował piwa regionalne?
Na Jowisza, oczywiście że tak 😉
Ciemne i mocne albo miodowe;p
A jak znajdujesz pszeniczne?
Bardzo średnio, ale piwo to piwo 😀