AGE OF DINOSAURS – ERA DINOZAURÓW
Niesamowicie zdolni inżynierowie zajmujący się genetyką odtwarzają dna dinozaurów i powołują je do życia. Podczas pierwszego testu ożywienia dochodzi jednak do tragedii.
Podejmując decyzje, których powstydziłby się dziesięciolatek doprowadzają do tego, że przywrócony do życia rogaty jaszczur urywa łeb pani doktor.
Gdy pierwsza ofiara pada na glebę, nadzorujący projekt kierownik w ataku paniki zagazowuje łuskowatego morderce wraz z ekspertami znajdującymi się w środku. Łapa go swędziała czy co?
Już na tym etapie podziwiania filmu nie wiedziałem gdzie podziać oczy. Z reguły w takich stanach skrajnego zażenowania próbuję odruchowo zasłaniać twarz głośnikiem, ale tym razem byłem po prostu zbyt daleko od komputera.
Z resztą mniejsza o to. Po efektownym wstępie poznajemy wkurwiającą młodocianą pizdę z ogromnym, groteskowym odwłokiem, która woli siedzieć w poczekalni słuchając muzyki odpalanej z komórki, niż wraz z ojcem posiedzieć na multimedialnym wykładzie o osiągnięciach inżynierii genetycznej.
Niestety, pustak nie kończy rozszarpany i zgwałcony (tak, w tej kolejności) przez zębate monstra, tylko irytuje i zapieprza po ekranie do samego końca filmu.
Jej stary natomiast, to dopiero ewenement. Dzieli się słitaśnymi fotkami dinozaurów, które wydostały się na wolność z szeryfem policji, unika śmiercionośnych ataków stosując podstawówkową „przeplatankę” i zabija bestie za pomocą siekiery, deski(!) lub zastawiając na nie pułapki w windach.
Ekipa policji wysłana na miejsce zdarzenia stara się nie być gorsza, dokonuje więc anihilacji potworów potrząsając bronią… dosłownie potrząsając, mam to wam przeliterować czy co?
Co prawda w późniejszej części filmu któryś z producentów rozbił skarbonkę swojego dziecka żeby zapłacić za efekty wystrzałów, ale na początku gliniarze z chorobą parkinsona wyglądają po prostu żałośnie.
Prezentowana tutaj produkcja jest jednym wielkim nieporozumieniem z koszmarnymi efektami specjalnymi i ogromnymi lukami w scenariuszu. Przykładzik? A proszę.
Tuż po zmasowanym ataku dinków na miasto widzimy 6-7 metrowego spinozaura, który jakimś cudem stoi na szczycie trzydziestopiętrowego wieżowca lub też diplodoka, który jako roślinożerca nie powinien mieć paszczy pełnej zębów.
Jedynym plusem produkcji jest całkiem niezła rola Ronny’ego Coxa (Robocop, Pamięć absolutna), choć przyznać muszę, że jeśli nastawiacie się tylko i wyłącznie na szyd z kalekiej fabuły, żenujących efektów i scen nie zawierających grama logiki, ciężko będzie znaleźć bardziej pokraczne gówno, które moglibyście pokazać kumplom.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=udQ1e-XUybE
Werdykt: