–
CZARNOKSIĘZNIK 2: ARMAGEDDON
Czaro-mago blondasek powrócił i jest nawet wystrzyżony! Nie wiem co stało się z jego kucem, dzięki któremu mógłby być uznawany za karykaturalnego korwinistę, ale faktem jest, że pozostał pierwszego sortu skurwysynem.
W iście zajebisty sposób odradzając się na naszym świecie, znów będzie wpuszczał ludzi w maliny pizgając klątwami na lewo i prawo.
Tym razem jednak, zamiast uganiać się za częściami magicznej księgi, chłoptaś pali gumy i bronuje asfalt w poszukiwaniu tajemnych kamieni druidów.
Jego głównym oponentem jest tym razem młodzian, który by przejść inicjacje na wojownika zostaje zastrzelony z dwururki przez swego ojca… klawo.
Godząc się ze swoim przeznaczeniem, zaczyna ćwiczyć sztuczki przypominające moce Jedi w wersji dla niekumatych, w każdym razie wygląda to prześmiesznie.
Gdy chłopak ćwiczy telekinetyczne wygibasy, czarnoksiężnik gromadzi kamienie i w dość drastyczny sposób pozbywa się ich dawnych właścicieli.
Po raz kolejny byłem świadkiem odpałowych scen z latającym kuglarzem, a moje bębenki uszne atakowane były czerstwymi, acz czasem zabawnymi hasełkami.
Sequel jest krótszy od poprzednika i nie aż tak zabawny, ale wrażenia z seansu wciąż pozostają przyjemne. O ile oczywiście lubicie takie tandetne historyjki.
Dla zainteresowanych:
https://www.youtube.com/watch?v=4Ksfh2KF0oE
Werdykt: