OZONE – ULICE ZOMBIE Narkotyki to świetna sprawa, można dodać je babci do herbaty by rozweselić ją przed śmiercią, wstrzyknąć je młodszemu bratu podczas zabawy w doktora lub pobłogosławić nimi swe własne ciało, by wejść do świata duchów. Jeśli jednak ambicja zżera was niczym kornik drewno możecie zrobić jedno. Wymyślić narkotyk, który z biegiem czasu przemienia ćpunów w coś na kształt zombie. Od zwykłych, skorych do zżerania tkanki mózgowej martwiaków różnią się tym, że potrafią mówić, korzystać z narzędzi, posiadają własną społeczność dzielącą się na subkultury oraz ukrywają swą tożsamość udając ludzi. Wiem, że to kompletna głupota, ale dalej jest…
Autor: NaTrzeźwoNieWarto
ZOMBIE FIGHT CLUB – KLUB WALK ZOMBIE To, że Azjaci mają kręćka na punkcie zombiaków jest rzeczą znaną tak dobrze jak fakt, że przymusowy celibat prowadzi do dewiacji seksualnych wiadomej natury. Co więc pcha naszych skośnookich braci do produkowania dziwacznych i krwawych produkcji? Cholera to wie, ale recenzowane tu filmidło, pomimo całej swojej otoczki jest chyba jednym z normalniejszych w swoim gatunku. Na całym świecie wybucha pandemia nieumarłych, którzy zaczynają stopniowo przeważać nad regularnymi zjadaczami ryżu. Przez 2/3 filmu oglądamy perypetie skorumpowanej jednostki policyjnej, w której tylko jeden facet godzien jest nosić mundur i chronić ludzi, co też z…
BEASTER DAY Pewne amerykańskie miasteczko ma do zaoferowania swej młodzieży wspaniałą pracę, która jest marzeniem każdego, kto smakuje się w dręczeniu zwierzaków. Chodzi oczywiście o powszechnie szanowaną i kultową w pewnych stanach posadę hycla. Młodociani pogromcy bezpańskich zwierzaków będą mieli jednak ciężki orzech do zgryzienia, ponieważ w okolicy szaleje kilkumetrowego wzrostu królik, którego szybkość przyprawia widza o zawrót głowy i permanentny stan duchowej udręki. Nikt nie jest w stanie poradzić sobie z puszystym zagrożeniem, a ofiar przybywa szybciej, niż przewiduje ustawa. Jest jednak światełko w tunelu, ponieważ gdy zawodzą nawet katoliccy agitatorzy, zawsze znajdzie się bohater, który przebrany za wielką…
THE GUNFIGHTER – REWOLWEROWIEC Gdybym częściej słuchał się brata i choć raz na jakiś czas siedział przed kompem trzeźwy, podzieliłbym się tym filmikiem z wami już sporo wcześniej. Odpaliłem go sobie dopiero po jego ostrej zjebce i powiem wam, że ośmiałem się jak dziki. Nie jest to może typowe dzieło wpasowujące się w tematykę bloga, ale zarzucę je wam, żebyście przypadkiem go nie ominęli, zgoda? Fabuła jest prosta jak obsługa męskich narządów płciowych i na pewno się w niej nie pogubicie. Tytułowy rewolwerowiec jest człekiem prostym i ma nieskomplikowane potrzeby. Kierowany nimi wparowuje do miejscowego baru by wychylić szklaneczkę czegoś…
WARLOCK 2: THE ARMAGEDDON – CZARNOKSIĘZNIK 2: ARMAGEDDON Czaro-mago blondasek powrócił i jest nawet wystrzyżony! Nie wiem co stało się z jego kucem, dzięki któremu mógłby być uznawany za karykaturalnego korwinistę, ale faktem jest, że pozostał pierwszego sortu skurwysynem. W iście zajebisty sposób odradzając się na naszym świecie, znów będzie wpuszczał ludzi w maliny pizgając klątwami na lewo i prawo. Tym razem jednak, zamiast uganiać się za częściami magicznej księgi, chłoptaś pali gumy i bronuje asfalt w poszukiwaniu tajemnych kamieni druidów. Jego głównym oponentem jest tym razem młodzian, który by przejść inicjacje na wojownika zostaje zastrzelony z dwururki przez…
PLANKTON Jestem w szoku ludziska. W filmie tym znalazłem tyle bzdurnych i dziwacznych akcji przeplatanych pizgającą zewsząd nudą, że nie wiem nawet od czego zacząć… Może spróbujmy tak. Najbardziej wyrazistymi postaciami tego dramatu są trzy, hmmm, osoby. Pierwszą z nich jest komputer pokładowy, którego głos słyszymy pod koniec filmu. Brzmi on jak kompletny świr rzucając teksty o ewakuacji, a ton jego głosu sugeruje, że ledwo jest się w stanie powstrzymać od śmiechu. Drugą jest inteligentny robot-prysznic. Jest to na dodatek kobieta, której modulowany głos brzmi cholernie sztucznie i niepomiernie wkurwia widza. Trzecią i ostatnią jest zaśliniony i wydający bulgoczące dźwięki…
HATCHET – TOPÓR Wiem, że wy, parszywcy uwielbiacie filmy z zabójcami, którzy bez litości masakrują młodzież używając do tego zardzewiałych wideł, heblowanych desek oraz trucheł kotów. Ja natomiast nie przepadam za typowymi slasherami w stylu „Halloween”, tak więc miło jest mi stwierdzić, że na recenzowanym tu filmidle bawiłem się całkiem zacnie i nie musiałem podczas seansu szukać zastępczych wrażeń… mówię oczywiście o kostce rubika. Historia tu przedstawiona zaczyna się niesamowicie stereotypowo. Istnieje pewne miejsce w mrocznym lesie, w którym dziwny, zniekształcony chłopiec zjednoczył się z przodkami w akompaniamencie wrzasków, ognia oraz dźwięku topora wbijającego się w czaszkę. Lata później, gdy…
SEED – SEED: SKAZANY NA ŚMIERĆ Pamiętacie jak ostatnio mówiłem, że Bollowi nie zdarzyło się jeszcze wyreżyserować żadnej perełki? Wciąż podtrzymuję to zdanie, ale przyznam się bez bicia, że film ten zapowiadał się naprawdę świetnie… Już od pierwszych scen osoby, które wpadają w stan katatonii gdy są świadkami maltretowania zwierząt po prostu puszczą pawia, lub ze łzami w oczach wyłączą film. Ukazane są tam bowiem PRAWDZIWE sceny okaleczania zwierzaków przez zwyrodnialców zajmujących się pozyskiwaniem skór. Sceny są kurewsko dosadne, więc sumiennie ostrzegam osoby o słabej psychice przed odpaleniem tego filmu… ewentualnie możecie przewinąć pierwsze kilka minut. Mówiąc, że zapowiadał…
CRYPTIC – KRYPTA Reżyser tego dzieła cholernie kocha Tarantino, może nawet w sposób, który jest w większości krajów zakazany. Facet postanowił stworzyć własny film w klimacie swego idola, zatrudnił w nim nawet gwiazdę serialu „Spartacus”, który w dziele o gladiatorach wcielił się w wojownika-geja o imieniu Agron. Niestety, nawet gdyby zagrała tu plejada gwiazd z Leslie Nielsenem na czele, prędzej chwyciłbym oburącz kabel wysokiego napięcia, niż po raz kolejny odpalił sobie tę bździnę. Wyobraźcie sobie tuzin półgłówków, którzy zajmują się handlem bronią, prochami i ludźmi. Zgraja ta przybywa do opuszczonej krypty, by na własne oczy przekonać się, co kupili za…
ALONE IN THE DARK Wszyscy lubimy śmiać się z Uwe Bolla. Za jego olewcze podejście do ekranizowania gier komputerowych, w większości tandetne efekty specjalne i fakt, że czego się nie dotknie to kompletnie spieprzy. Byłbym kompletnym idiotą, gdybym stwierdził, że w jego dorobku pojawiają się od czasu do czasu perełki i zapewne „odlajkowalibyście” tego bloga jeśli coś takiego zostałoby przeze mnie opublikowane. Muszę jednak stwierdzić, co samo w sobie będzie wielką pochwałą, że nie wszystkie jego filmy nadają się do spłukania w kiblu, choć zwykły kinoman nie obeznany z prezentowanymi na blogu paździerzami będzie miał odmienne zdanie. Prezentowanego tu dzieła…