INDIGENOUS Wiecie, że Amerykanie mają nierówno pod sufitem i za nic mają swoje bezpieczeństwo, o ile skusi się ich zmysły czymś ciekawym? Właściwie to są jak koty, które potrafią wesoło fikać po znajdującym się na trzecim piętrze parapecie, próbując dorwać czadowo wyglądającego owada i nie zważając przy tym na konsekwencje. Taka właśnie grupka zamożnych dzieciaków postanowiła spędzić swoje wakacje w Panamie i rozkoszować się swoim ostatnim wyjazdem, nim wkroczą na nową drogę życia i zajmą swoimi pasjami, takimi jak weterynaria, profesjonalne szpachlowanie czy dystrybucja czeskiej pornografii… co kto lubi. Gdy piaszczyste plaże, drinki i pełne rekinów okoliczne wody przestają im…
Autor: NaTrzeźwoNieWarto
SATAN’S CANNIBAL HOLOCAUST – SZATAŃSKI HOLOKAUST KANIBALI Dziennikarstwo to praca dla prawdziwych twardzieli, którzy nie tracą czasu na smarowanie kanapek miodem, a zamiast tego żują pszczoły, byle jak najszybciej zaspokoić swoje pierwotne żądze. Oczywiście wśród parających się tym zawodem znajdują się także ostatnie łajzy, ale cóż, bywa i tak. Wspominam o tym przerażającym zawodzie nie bez przyczyny, ponieważ młoda, acz twarda jak chleb z Biedronki dziennikareczka będzie musiała zmierzyć się z satanistami kanibalami, którzy za swoją miejscówkę obrali rozległe miejskie kanały. Po co jednak w głównej komnacie czcicieli diabła wisi zwykły, chrześcijański krzyż? Tego chyba nigdy się nie dowiemy. Kluczową…
KILLER/SAURUS – ZABÓJCOZAUR Nie ma to jak wyprodukować sobie dinozaura w w drukarce 3D… polecam to każdemu, o ile znudziły się wam figurki przedstawiające aktorki porno i inne badziewia, którymi na co dzień zwykliście się bawić, gdy rodziców nie ma w domu. Nie jest to jednak zwykła drukareczka, ponieważ jest ona w stanie wytworzyć organy, które później można przeszczepić żywemu stworzeniu. Innymi słowy, jeśli zawsze marzyliście o tym, by chlać na umór nie martwiąc się o wątrobę, to bez wątpienia jest to maszynka dla was. W tej przerażająco nudnej produkcji, która potrafi wymęczyć widza bardziej niż wspinaczka po obsranym…
ADAM CHAPLIN Kumpel z pracy zachował się haniebnie i zepsuł wam ładowarkę? Teściowa doprawiła niedzielny rosół środkiem na przeczyszczenie, żeby upokorzyć was przed córką? Jeśli spotkało was coś takiego (a pewien jestem, że tak), radzę zapamiętać jedną rzecz. Zemsta nie zawsze musi być dokładnie zaplanowana i misternie zrealizowana, ponieważ czasem wystarczy popuścić wodze fantazji, walnął pół litra bez zagrychy i z zimną krwią odegrać się na swoich prześladowcach w sposób iście makabryczny… czyżbym namawiał was do stosowania przemocy? Więc zapomnijcie o tym co przed chwilą napisałem. Jednakże tytułowy bohater, któremu pewien psychol żywcem spalił żonkę, wziął sobie do serca…
PANMAN – CZŁOWIEK GARNEK Piła tarczowa, noże rzeźnickie czy naręczne kosy to narzędzia mordu, którymi zabijać potrafi każdy, od psychopatycznego dostawcy kwiatów, po opóźnionego w rozwoju szklarza amatora. Gdy jednak w grę wchodzą garnki, trzeba nielichej precyzji i umiejętności, by za ich pomocą pozbawić głowy oponenta jednym, mistrzowskim zamachem. Upiorny, przypominający ślepego templariusza zabójca uwielbia masakrować swe ofiary na różne sposoby, wykorzystując do tego nie tylko wspomniane przeze mnie garnki, ale także inne urządzenia kuchenne, a jedyną rzeczą jakiej się obawia jest… pesto. W tym akurat rozumiem go doskonale, gazy są po tym nieznośne. Przeciwko jego mrocznym zapędom stają…
SIX-STRING SAMURAI – SZEŚCIOSTRUNOWY SAMURAJ Mam nadzieję, że w ten sobotni poranek wytrzeźwieliście na tyle, by wysilić mózgownice i głęboko zastanowić się nad tym co by się stało, gdyby połączyć tematykę „Mad Maxa”, „Kill Billa” oraz „M jak Miłość” w jedną całość. Jeśli nie czujecie się na siłach, pozwólcie, że was wyręczę, dobra? W tym bardzo dziwacznym filmie drogi, pierwsze skrzypce, a właściwie pierwsza gitarę zawraca nam „Czterooki”, wędrowny muzyk i siepacz w jednym, którego celem jest Las Vegas, które po śmierci swego władcy Elvisa, czeka na nowego rock’n’rollowego imperatora. Przemierza on pustkowia zamieszkiwane przez bandytów o wyglądzie neandertalczyków,…
SKINWALKER RANCH – SKÓROZMIENNI Zanim zaczniemy tę recenzję, będę miał dla was ciekawostkę, dobra? Czy wiecie, że gdy oglądacie gówniany film i zbiera się wam na wymioty, możecie zastosować kilka metod, za które „znienawidzą was lekarze”? Możecie: a) wychlać „szczęściopak” zimnego browca b) zaaplikować sobie leukocyty przyjmowane doodbytniczo c) wstrzyknąć strychninę w układ krwionośny karła Jeśli nie macie pod ręką sześciu piwek, wasza mama nie pracuje w szpitalu lub ostatni karzeł na świecie zginął w starciu z tyranozaurem nazistą, nie martwcie się, ponieważ zupełnym przypadkiem recenzowany tu film da się przyswoić bez kompletnego oszołomienia się pienistymi specyfikami.…
WAMPIRZE CHŁOPAKI – VAMPIRE BOYS Nie ma na całym świecie tak wielkiego drewnianego kołka, którym można by przestraszyć widocznych na plakacie facetów, wierzcie mi. I nie chodzi tu nawet o fakt, że TE wampiry są odporne na podstawową antywampirzą broń, ale o to, że każdy z nich z pewnością miał w swoim tyłku znacznie większe rzeczy… zgadliście, jest to film o gejach krwiopijcach. Nie wiem co mnie cholera podkusiło do odpalenia sobie dziwadła, które na milę capiło amatorskim gównem i to najgorszego sortu. Dodatkowo, film ten bez uprzedzenia potrafi potraktować heteroseksualnego widza czymś, czego nie chciałby oglądać. Powiem to…
SHARK LAKE – JEZIORO REKINÓW Pewnie wśród waszych znajomych znajdzie się osoba, która pomimo, że stara się żyć dobrze i posiada serce dorodnego, puchatego gołębia (a często również taką powierzchowność), to nie uchodzi za personę, z którą z chęcią wyskakujecie załapać procentów w barach czy wywijać odwłokami na imprezach, mam rację? Gadam o tym, ponieważ główna bohaterka recenzowanego tu dzieła to w głębi duszy dobra kobita, która jednak cholernie wpienia widza swoim nieustannym gderaniem i negatywnym nastawieniem. Wierzcie mi, nóż mi się w kieszeni otwierał, kiedy babeczka pojawia się na ekranie, ale o niej jeszcze wspomnę później. Do…
THE FOREST – LAS SAMOBÓJCÓW Gdy kumpel z Anglii przyjechał odwiedzić waszego poczciwego recenzenta we wspaniałym, czystym i szczycącym się pomnikiem „Wielkiej Cipki” mieście zwanym Rzeszowem, nie spodziewałem się (albo byłem zbyt pijany by o tym pamiętać), że pierwszy raz od kilku lat odwiedzę polskie kino. Przyznam szczerze, że choć trailer zachęcił mnie do przebieżki po pokrytych roztopionym śniegiem ulicach miasta, to przed odpaleniem filmu przez obsługującego projektor pana Zbyszka miałem lekkie obawy i nie dotyczyły one problemów z utrzymaniem w bebechach sporego obiadu, jaki zjadłem przed wyjściem. Jednak gdy minęło około trzydziestu minut czasu projekcji, wiedziałem już, że…