AMPHIBIOUS – AMFIBIA
„Get over here!”, chciałoby się zakrzyknąć patrząc na plakat. Przyznać trzeba, że zacny on jest i porządnie wykonany, podobnie jak stwór, który choć zajebiście oryginalny nie jest, to jednak swoją prostotą i niezłym wykonaniem nie powoduje paroksyzmów bólu na twarzy oglądającego.
Jeśli bezpośrednio przed seansem odpowiednio zaopatrzycie się w środki pierwszej potrzeby, będziecie gotowi na zarówno psychicznie jak i fizycznie na przetrawienie tej produkcji, której bezsprzeczną wadą jest niestety to, że ciągnie się jak flaki z olejem i dość trudno jest spokojnie przesiedzieć podczas seansu.
Fabuła nie należy do potężnie ciekawych, choć w końcu jest to coś innego niż atak stwora na plaże czy miasto. Wszystko kręci się wokół pewnego dziecka, które dziwnie związane jest z morsko-lądowym monstrum. Na pomoc dziecku więzionemu przez obrzydliwych i wiecznie śmierdzących rybami typów wyrusza niemłoda i niezbyt atrakcyjna kobitka oraz wiecznie zadłużony kapitan wypożyczonej łajby.
W zasadzie ciężko jakoś wgryźć się w ten film, ponieważ jest z wszech miar przeciętny. Ani przez chwile nie odczujecie przyspieszonego bicia serca, wypieków na twarzy ani żadnych podobnych reakcji. Pomimo, że absolutnie wszystko jest tutaj średnich lotów, z braku laku można go sobie odpalić o ile oczywiście nie szkoda wam kasy na zakup trzech browarów.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=PEPMWrk8tUk
Werdykt: