OGRE – OGR, OSADA POTWORÓW
Gdy zabójcza plaga dotyka małą, ukrytą w dziczy osadę, mieszkańcy decydują się na desperacki krok. Zamieszkujący wraz z nimi czarownik, który za gówniarza mocno pogrywał w Diablo 2, za pomocą podpatrzonego w trakcie hasania po BattleNecie zaklęcia, oddala śmiertelne zagrożenie, ale za pewną cenę. Pakt, który zostaje przez to ustanowiony, wymaga, by co roku, jeden z nich został przeznaczony na ofiarę dla Ogra. Po pewnym czasie, osadę odwiedza grupka spragnionych wrażeń młodych ludzi, którzy mają dostąpić zaszczytu zastąpienia mieszkańców w roli posiłku.
Katharine Isabelle i Brendan Fletcher, którzy nie raz już (choćby w Ginger Snaps) orali grunt, ustanawiając nowe rekordy w trakcie ucieczki przed potworami, po raz kolejny mogą wypróbować swoją kondycję. Ogr nie przeraża niestety swoim wyglądem, lecz jakością wykonania. Czasem w takich sytuacjach zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby postawić na w miarę sensowną animatronikę, niż płodzić takie kalekie animacje?
Sam film ciągnie się niesamowicie, nie ma tutaj praktycznie nic interesującego, prócz widocznych nawiązań do „Osady” Shyamalana. Nieźle prezentują się jedynie plenery, ukazane według oklepanego schematu: Zima + posępny las = klimacik, standard ale w sumie sprawdza się nieźle.
Moim zdaniem nie warto poświęcać dziewięćdziesięciu siedmiu minut swojego życia, by pooglądać widoczki. Czy warto natomiast wychlać cztery piwa, żeby jakoś przełknąć tę produkcję? Można, ale lepiej sobie darować.
Dla zainteresowanych:
Werdykt: