SPERMULA
Pozaziemskie inteligencje są złe. Tak złe, że nie dość, że uważają mieszkańców naszej planety za istoty niewiele mądrzejsze od małpy zabawiającej się własnymi genitaliami, wykorzystującej do tego skorupki jajek i patyczki (doczytajcie w necie jak nie kumacie), to na domiar tego wysyłają na Ziemie tytułową bohaterkę, która ma do wykonania bardzo nietypowe zadanie.
Jako, że główną przyczyną nadmiernej agresji i dziwnych zachowań męskiej populacji jest pewien bardzo skomplikowany stan emocjonalno-hormonalny, zwany przez amerykańskich naukowców „chcicą”, Spermula ma za zadanie dosłownie połknąć całą zgromadzoną w mężczyznach agresję, by przestali się rozmnażać i stali się pionkami w grze Wielkiej Matki.
Czy jest to tak popierdolone jak się wam pierwotnie wydaje? I to jeszcze jak, ale czy jest to zarazem inspirujące, zabawne czy podniecające? W żadnej mierze.
Poza kilkoma nagimi tyłkami/piersiami nie zobaczycie tutaj NIC, co wydałoby się wam jakkolwiek interesujące. Nawet mieszkańcy rezydencji, w której odbywa się większość akcji są mętną i dość pokraczną zbieraniną, z pośród której zapamiętacie co najwyżej karła i jogina wiecznie zakładającego sobie nogi za głowę.
„Spermula” to film, który radzę omijać szerokim łukiem. Dialogi są drętwe i monotonne, akcji tutaj nie uświadczycie, a na cycki można popatrzeć gdzie indziej. Ja musiałem oglądnąć tę szmirę do końca, wy się za to nie zabierajcie.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=kf5oIn-O7JA
Werdykt: