SURF NAZIS MUST DIE – SURFUJĄCY NAZIŚCI MUSZĄ UMRZEĆ
W czasach, gdy trzęsienia ziemi nawiedzają Los Angeles, a porządni obywatele wolą siedzieć w domu niż wystawiać się na ostrzał, członkowie gangu nazistów-surferów kradną wszystko co tylko wpadnie w ich aryjskie łapki, biją słabszych i ogólnie rzecz biorąc zachowują się nie po bożemu.
Ich dobra passa kończy się jednak w chwili, gdy ofiarą gangu pada młody, czarnoskóry jegomość. Matka denata zakupuje czaderskiego gnata i postanawia zakończyć żywot ograniczonej intelektualnie bandy. Od tej chwili Adolf, Ewa oraz reszta hałastry ma absolutnie przejebane.
Zgodność historyczna oraz znajomość realiów poszczególnych subkultur nie jest ważna, jeśli człowiek ile sił w nogach spieprza przed rozwścieczonym tłumem hipisów/metalowców/skinheadów. Ważne jest natomiast to, że kiedy kręci się film o nazistach, to chociaż swastyki powinny być poprawnie malowane.
Jedna z nazistek wygląda jak gotka, samce natomiast to przekomiczna zbieranina rock and rollowców, harleyowców i zwykłych, zebranych z ulicy statystów. Co prawda, tu i ówdzie można wyłapać kogoś w czerwonych szelkach, ale mimo wszystko widać, że chłopaki z Tromy niespecjalnie przejmowali się charakteryzacją.
W tym miejscu muszę stanowczo stwierdzić, że jest to absolutnie najgorszy film tej wytwórni, jaki zdarzyło mi się widzieć. Arcynudny, przegadany, płaski i nie zawierający jakichkolwiek efektów gore czy nagich, damskich kształtów.
Jedynym plusem tego filmu jest sam tytuł, a cała reszta nadaje się wyłącznie do spuszczenia w toalecie.
Nie oglądajcie tego pod żadnych pozorem i chrońcie przed tym filmem swoje dzieci.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=Q8LV1S2q2GA
Werdykt: