Jeśli nie znacie obyczajów wsi, a jedynie dawnymi czasy przypadkowo znaleźliście się tam podczas wykopków u rodziny, pozwólcie, że przedstawię wam panujące tam zasady.
a) Prowadząc pannę młodą do ołtarza wykonujemy symboliczny „świński trucht”
b) Wycieranie butów przed wejściem do czyjegoś domu narusza etykietę.
c) Szampana z odrobiną parmezanu pije się lekko schłodzonego, lecz nie przymrożonego.
Więcej zasad nie znam, bo jedyne co tam robiłem to faktycznie zbieranie ziemniaków.
Ale nauczyłem się dużo i choć przez dwa dni ciężko było mi z bólu usiąść na kiblu, to domowe whisky pędzone przez znajomego skutecznie umilało mi polowanie na pyry.
Wspominam o tych pierdołach po to, żebyście czasem nie popełnili błędu, który niemal kosztował życie dwójki bohaterów tego filmu.
Błędem tym było pojawienie się na wsi… tylko tyle i aż tyle.
Nie jest to jednak byle jaka wieś, ponieważ nie dość, że prawie każdy mieszkaniec ma upierdoloną nogę czy rękę, to dodatkowo grasuje tam pokaźnych rozmiarów facet z zajebistą, skórzaną maską.
Oprócz podręcznego noża marki „Dzyndzel” posiada on także zaawansowaną skoliozę oraz opancerzonego Monster Trucka, którym uwielbia straszyć ludzi.
Ma on w swoich działaniach cel i konsekwentnie go wykonuje, a parka kumpli co rusz czuje w gaciach to, co modelka z Dubaju zwykła przyjmować na klatę… że tak swawolnie zażartuję.
Pierwsza połowa filmu, pomimo kilku zabawnych żartów lekko pizga nudą, ale na szczęście druga połowa rekompensuje pierwsze niedogodności.
Jest nieco sztampowo, ale polotu twórcom nie da się odmówić. Jak dla mnie spoko czoko.
3 komentarze
Przydałby się polski remake, z Ursusem zamiast monster trucka 😀
Nadal żałuję, że przegrał z robonazistami. PS. Wyczekuję recki Absentii 😉
Tylko dwa piwa?! No weź, stary! Przecież to było koszmarne. oglądałem czułem się jakbym żarł trociny, albo pocierał papierem ściernym o skroń. Brrrr…