JAWS – SZCZĘKI
Od ponad roku mocowałem się z tym czy jest sens recenzować filmy, które są tak kultowe, że nikomu właściwie nie trzeba ich przedstawiać. W końcu mój posrany fanatyzm i niemalże Boska cześć jaką oddaje rekinom zatryumfowały nad zasadami.
Szeryf Brody, niedawno mianowany na to intratne stanowisko facet w średnim wieku przeprowadza się wraz z rodzinką na wyspę Amity.
Choć Martin, podobnie jak wasz rubaszny recenzent niezbyt przepada za otwartymi akwenami (żeby nie powiedzieć tego dosadniej) będzie zmuszony wypłynąć na otwarte morze, by wraz z dwoma kompanami stawić czoło 8-metrowemu potworowi.
Pierwszym z nich jest Quint, zawodowo zajmujący się zabijaniem rekinów kapitan statku Orca, będący jednym z niewielu ocalałych z katastrofy USS Indianapolis, gdzie setki marynarzy zostało pożartych przez rekiny.
Druga osobistością jest Hooper, obrzydliwie bogaty i lekko nieokrzesany badacz żarłaczy, który wybitnie nie przepada za panem kapitanem, czemu daje wyraz za pomocą przeróżnych dowcipasków i zawiłych gestów.
Nad tym filmem mógłbym zachwycać się aż do porzygu. Prosta, ale rewelacyjna historia, świetnie dawkowane napięcie… z resztą co ja się będę produkował, każdy aspekt filmu urywa ręce przy samej dupie.
Jest to najlepsze dzieło Spielberga i niemal od 40 lat numer jeden wśród filmów o rekinach. Jeśli jeszcze go nie widzieliście, macie do wyboru dwie opcje. Natychmiast to nadrobić albo zerwać ze mną kontakt i wykasować numer telefonu. Rzekłem.
Dla zainteresowanych:
http://fdb.pl/film/44-szczeki/trailers/1067
Werdykt:
Jeden komentarz
Obejzalem pierwsze 30 minut na YT i mam dość. Lubie kobiece kształty ale ten film jest tak głupi, że wymiękłem