THE SCREAMING SKULL – KRZYCZĄCA CZASZKA
Młode małżeństwo wprowadza się do domu, w którym będą dziać się rzeczy niezwykłe i straszliwe, o czym z resztą zapowiada komentator już na samym początku filmu.
Przez ponad połowę czasu produkcji systematycznie dowiadujemy się co stało się z poprzednią żoną amanta, poznajemy pewnego księdza, który udziela pannie młodej dodatkowych informacji oraz ogrodnika, który wie więcej, niż początkowo się wydaje.
Wrzask nagiego czerepu brzmi jak połączenie syreny z kwikiem, zawodzeniem… czymś co robi kot kiedy nadepnie się nogą na jego kark.
Za cholerę nie wiem jakich sprzętów użyli autorzy by skomponować ten dźwięk, ale paradoksalnie owo dziwne wycie ma swój urok.
Muzyka jest (poza kilkoma motywami) bardzo fajnie skomponowana i klawo komponuje się z klimatem opowieści, a to nieczęste nawet w bardziej świeżych produkcjach.
Choć wszystko jest tu nieźle zrobione, to jednak nie sądzę, żeby prezentowane tu dzieło mogło jakoś zaciekawić współczesnego odbiorcę. Serio gadam.
Produkcja jest archaiczna i choć trwa ledwie godzinkę z hakiem można się przy niej momentami wynudzić, a jeśli chodzi o jakiekolwiek elementy mogące wywołać grozę u widza, z pełną stanowczością stwierdzam, że jest ich tu jak na lekarstwo.
Lubicie czasem zapuścić sobie „aż za bardzo” klasyczne produkcje? W takim razie sugeruję minimum 3 browarki, reszcie z was odradzam.
Dla zainteresowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=8Rfvhl9tQfI
Werdykt: