Pisałem już, że nie przepadam za filmami Zombie/Wirus? Nie przepadam. Często są one robione na jedno kopyto. Eksperymentalny wirus, który miał być pilnie strzeżony, oczywiście przypadkiem się uwalnia i kaplica, mogiła, apokalipsa. Wszystkie te residenty, world wary Z itd mnie wynudziły. Wiem, wiem…klasyczne klasyki Romero są klasyczne i tak wiem, jest tam przesłanie. Ale co z tego skoro wszystko to w zasadzie zlewa mi się w jeden film.
Chlubnym wyjątkiem było opisywane niedawno Hidden, które przede wszystkim było dobre, bo bardzo przypomniało klasyczny oldschoolowy, klimatyczny straszak, i bardzo nie przypominało filmu o zainfekowanych, bezmyślnych pożeraczach wnętrzności.
A czy typowy obraz z tego gatunku może być dobry?
Takie pytanie zadawałem sobie siadając do już klasycznego REC. A siadałem pełen wątpliwości. Zombie i do tego found footage? Niby jedno do drugiego pasuje, ale to się nie może udać- myślałem- zbyt wyświechtana forma, zbyt wyświechtana treść (wirus się uwalnia, epidemia się rozszerza, trzeba ją opanować!)
Ależ się myliłem. FF sprawdza się tu idealnie!Nie ma dłużyzn, nie ma przestojów, jest ciągła akcja. Zombie wyskakujący nagle przed kamerę są o wiele straszniejsi niż człapiący, powłóczący nogą a jednak jakoś zawsze dościgający bohaterów. Naprawdę, co chwila podskakiwałem w fotelu. Okazuje się, że ff jest stworzony wręcz do tego typu fabuł. Na dodatek świetny jest pomysł z zamknięciem akcji na małej przestrzeni (w kamienicy), nie mamy filmu katastroficznego a naprawdę straszący straszak, gdzie przejmujemy się bohaterami, którzy nie mają dokąd uciec i czujemy ich osaczenie. Fajny jest też, bo naturalny, wiarygodny i dodający realizmu, pomysł z kamerowaniem przez ekipę ratunkową a nie ekipę wanna be duchołapów, filmowców, co to: zróbmy reportaż, idziemy, idziemy, aaaa wiedźma , bum i tyle.
W sumie tu też można się zżymać na brak oryginalności (w końcu to typowy w założeniach zombie/wirus), ale warsztat techniczny, reżyseria, dobór środków i pomysłowość, wszystko jest tu tak idealnie pomyślane i przerażające, że gatunek reprezentowany przez REC osiągnął wyżyny.
Wyżyny, nie szczyt. Dlaczego?A dlatego, że po chwili odpalam dwójkę. Nie ma co się rozpisywać. Zalety są dokładnie te same co w jedynce.
Jest tak samo strasznie, tak samo sprawnie technicznie, tak samo dynamicznie i z tak samo odczuwalnym, nieustającym poczuciem zagrożenia. Tak samo? To po co oglądać?
A z dwóch powodów. Po pierwsze-jest to bezpośrednia kontynuacja, uzupełniająca historię i rozwijająca wątki, a po drugie te wątki są rozwinięte w sposób, według mnie, fantastyczny.
O ile pierwsza część może nie obronić się przed zarzutem braku oryginalności, to to co wymyślono w dwójce, moim zdaniem sprawia, że sequelu nie można już o to posądzić. Nie będą zdradzał, jeśli ktoś jeszcze nie widział (są tacy?), ale, dzięki pomysłowi na genezę wirusa, do typowych elementów straszenia z obrazów o zombie doszły duszne, mrożące krew w żyłach klimaty spod znaku devil/occult/possesion (ciut się jednak wygadałem). Dodam, że sceny na strychu kamienicy (tak tak znów mamy ograniczoną przestrzeń potęgującą poczucie zagrożenia) są niesamowicie mroczne, klimatyczne i zupełnie nie zombiewirusowe. Szkoda, że jest ich tak mało.
Pewnie, niektórzy będą uważali takie rozwiązanie za niepasujące w ogóle do klimatu (i po części się zgodzę), ale mnie autentycznie zajarało, gdyż wystrzeliło na księżyc, to co uważam za największą wadę dzieł o żywych trupach-fabularne kalki Chociaż w sumie niektórzy pewnie powiedzą, że te klimatyczne sceny tak samo trącą sporym naśladownictwem, zrozumiecie do czego piję, jak zobaczycie (to jeszcze nie widzieliście?).
Ale pal sześć te minusiki. Wszystkie składniki są tu świetne, a nawet jak są średnio świeże, to razem skomponowane smakują oryginalnie.
No klasyk po prostu.
p.s. Recenzja odnosi się do dwóch pierwszych części, gdyż stanowią one zamkniętą całość.
Dwie kolejne następnym razem.
http://horroryonline.pl/film/rec-2007/976
http://horroryonline.pl/film/rec-2-rec-2009/977