Cholernie rzadko zdarza mi się recenzować komedie, bo szczerze mówiąc nie przepadam za tym gatunkiem, poza starociami w stylu „Monty Pythona”, „Nagiej broni” i pokrewnych dzieł, przy których nie raz, nie dwa zdarzyło mi się parsknąć z rozbawienia słysząc dziwaczny i absurdalny żart.
Poza nielicznymi wyjątkami w stylu „Co robimy w ukryciu” , nowe komedyjki wywołują u mnie jedynie zażenowanie i dziwaczny stan, podczas którego mam ochotę oblać przypadkowo spotkanego człowieka wrzącym barszczem, dlatego cholernie ciężko jest mi się do nich zmusić.
Mając kompletną wyjebkę na nowości, które z daleka śmierdziały romantycznym kadzidłem, od którego można się porzygać, postanowiłem iść w to, co ma szansę rozbawić mnie swym niecodziennym tematem. Pechowo, padło na recenzowane tu badziewie.
Bohaterem tej popłuczyny po kultowych komediach jest facet, który prowadził hodowlę kurczaków i całkiem nieźle mu to wychodziło. Gdy jakaś franca podmieniła muzykę klasyczną, w której dźwięki wsłuchiwał się drób i puściła niczego nieświadomym kurakom ciężki metal, sytuacja Vladimiro diametralnie się zmieniła.
Pierzaste paskudy zaczęły ćpać, puszczać się i deprawować nieletni drób, przez co wszystkie co do jednego zdechły na HIV i inne choroby cywilizacyjne. Szczęśliwym trafem, jeden kogut przetrwał i stał się ulubieńcem hodowcy, którego ten postanowił trenować i wystawić w walkach kogutów.
Po pierwszej, zwycięskiej potyczce kogucik został jednak uprowadzony, a właściciel nie bacząc na niebezpieczeństwa ruszył w pełną idiotycznych sytuacji podróż. W końcu miłość do drobiu to coś, czego nie negują nawet największe religie świata.
Tym, co mogło się w filmie podobać, jest pierwsze piętnaście minut, podczas których można się lekko uśmiechnąć i mieć jako taką nadzieję na trochę ubawu. Niestety im dalej w las, tym bardziej żenująco, sztampowo i po prostu nieśmiesznie. Tragedia moi państwo, tragedia.
3 komentarze
Swego czasu obejrzałem prawie wszystko w swojej wypożyczalni. Prawie! Pamiętam okładkę tego filmidła i nigdy tego nie wypożyczyłem 😀
A mimo wszystko uważam, że sprawia Ci to jakąś masochistyczną przyjemność 😀
Jak ty mnie znasz ;p