Dzięki Kulturze Gniewu miałem okazję przeczytać drugi tom komiksu Hotel na skraju lasu, autorstwa Magdaleny Hańcza i Michała Hańczy. Pewnie i tak bym go przeczytał bo wcześniej czytałem pierwszy i zaciekawił mnie na tyle, żeby zobaczyć, co tam się okaże w drugim (przysłowiowe they got my atention, jak przy trialerach nowej Nagiej Broni, które właśnie rozpaliły Internet). I teraz w związku z tym zamierzam się z wami podzielić wrażeniami z obu tomów, oczywiście po pierwsze z obowiązku recenzenckiego (tutaj UOKIKowska klauzula-współpracy influencerskiej tak dostałem egzemplarz od recenzji, ale nie wpłynie to na moją ocenę, bo dodatkowe gwiazdki to ja mogę dać jak wydawca wyśle naczosnkowaną), a po drugie dlatego, że jest to komiks, o którym warto pisać, a wiecie, że jak trafię na coś o czym warto pisać, to zwykle coś piszę.
A o Hotelu na skraju lasu wato pisać ……mimo, że od razu muszę powiedzieć, że mam z tym dziełem poważny problem. Głównie dlatego, że jeszcze nie do końca wiem co o nim powiedzieć. Albo inaczej …..cokolwiek myślę, że mógłbym powiedzieć, spotyka się z wewnętrzną obawą, że być może będę się musiał z tego wycofywać. Czeka nas bowiem przynajmniej jeszcze trzeci tom, a na tym etapie Hotel na skraju lasu (po dwóch tomach) jest właśnie dziełem, które zdecydowanie got my attention, ale na tym etapie wiem jeszcze tak mało o historii zawartej w komiksie i miejsca, do którego ona zmierza, że całość może okazać się senccją rewelacją, ale też przysłowiowym „kto tak panu to (koncertowo) spierdolił).
Ale tu mały spojler- na razie mimo wszystko przechyla się lekko w tą pozytywną stronę, a nawet jeśli jednak hitoria ostatecznie okaże się rozczarowują, to Hotel na skraju lasu ma niewątpliwe inne zalety. Choć z drugiej strony, nie wszyscy tego typu zalety lubią. Z pewnością zatem jest to komiks wymagający od odbiorcy sporo cierpliwości. Wiem, zagmatwałem. No to po kolei.
Hotel na skraju lasu, opowiada o tytułowej posiadłości, a konkretnie o grupie ludzi aktualnie z nią związanej, i tych prowadzących hotel i tych przybywających do niego jako goście. Hotel położony jest w bardzo odludnej i dość posępnej okolicy, z dala od cywilizacji, w lesie, otoczony mokradłami. W tych okolicznościach zaczynają dziś się niepokojące zdarzenia, w coraz oczywistszy sposób mający tajemnicze i mroczne podłoże i sugerujące poważne zagrożenie. Ataki zwierząt, pojawianie się nowych gatunków, znajdowanie martwego inwentarza, niespodziewane choroby, a także goście zachowujący się dziwnmie. I to…..w pierwszym tomie w zasadzie tyle.
Pierwszy tom zebrał dość mocno pozytywne recenzje. Trzeba przyznać, że spotkałem się z wieloma dziełami opartymi przysłowiowo „głównie na klimacie”. Hotel na sraju lasu zaczyna się wręcz jako dzieło oparte prawie wyłączne na klimacie i w pierwszym tomie komisowi to służy i wychodzi bardzo dobrze. Dużą zaletą pozwalającą na osiągnięcie tego efektu jest perfekcyjna konsekwencja autorów w budowaniu tego klimatu i stosowania zabiegów mu służących- od niespiesznej narracji (niespieszny to przy tym mocno eufemistyczne określenie), po poświęcaniu wiele czasu relacjom bohaterów ukazywanych nawet poprzez najprostsze codziennie czynności, a po bardzo spójną wizję świata przedstawionego (miejsca, przyrody, fauny, flory) podkreśloną rysunkami, do których technicznej wprawy można by mieć parę zastrzeżeń (choć np. wnętrza i sam hotel na zewnątrz robią świetne wrażenie), ale z pewnością nie do bardzo dobrze dobranego języka graficznego.
Skutkowało to wsyzstko zbudowaniu naprawdę dużego poczucia tajemnicy, które bardzo mocno się przysłużyło osiągnieciu efektu oczekiwania na więcej. W pewnym sensie w tym zakresie Hotel na skraju lasu jest zbliżony bardzo do takich dzieł jak Zagubieni, czy Stamtąd, w których dziwaczny klimat obfitujący w jeszcze dziwaczniejsze zdarzenia, był podstawą wciągnięcia odbiorcy w historię.
Natomiast oczywiście tak jak Zagubieni i From budzi to też poczucie, że historia zmierza donikąd, albo, że autorzy sami nie wiedzą dokąd zmierza. Z pewnością nie ma tego poczucia jeszcze po pierwszy tomie.
A po drugim? Nie. .a nawet tak. Albo tak, ale w zasadzie to nie. Z czego wynika to moje niezdecydowanie? Z tego, że w drugim tomie autorzy postanowili….nie tylko niewiele wyjaśnić, ale jeszcze nawet kontynuować fabularne rozciągnięcie fabuły, jedynie co jakiś czas wrzucają bez ostrzeżenia (a nawet od czapy) sygnalizowanie źródła tajemnicy, które może i niewiele wyjaśnia, ale jest ….tak jeszcze bardziej dziwne (no i co bardzo na plus- chyba mroczne), że jednak dalej chcesz się wciągnąć w tą historię. Jest to zabieg o tyle śmiały, co ryzykowny. Nie każdy ma tyle cierpliwości, co ja, a jeszcze mniej z pewnością tyle optymizmu w obdarzaniu kredytem zaufania, żeby wierzyć mocno, że czai się za tom coś więcej niż kila pomysłów na utrzymanie historii, na którą w sumie jakiegoś pomysłu nie ma.
Ja jednak jest dobrej a nawet bardzo dobrej myśli, bo spójność stylistyczna i wyrazistość klimatyczna oraz konsekwencja tego wszystkiego jest tego kalibru, że:
– tylko na podstawie tego komiks na jakimś pozytywnym poziomie broni się sam i to może dla wielu okazać się wystarczające (jak np. w Jarmuschowskim – oczywiście trzymając proporcje- filmie Kawa i papierosy)
– pojawiające się sygnały sygnalizujące, co się za tym wszystkim kryje, sugerują podobną śmiałość i konsekwencje jak te, które autora przejawiają w stosunku do budowania klimatu. Za każdym razem bowiem, gdy zaczynałem odczuwać tzw „zmęczenie materiałem”, autorzy wrzucali taki hint, po którym miałem takie „nie no, chyba nie” i dałem się wciągnąć dalej
W konsekwencji- na razie- Hotel na skraju lasu -to komiks o tyle wciągający i taki w którym „można się zanurzyć”, co męczący (dla niektórych może nawet momentami irytujący). No, ale wiecie, jest dużo rzeczy na tym świecie, które jednocześnie wciągają i męczą, a ostatecznie pozostawiają z poczuciem satysfakcji, zdarza się że nawet czasem mocno poobijanym (np. cardio Henryego Cavilla 😉). Jeśli zaś miałbym do czegoś ten komiks porównać to oprócz wspominanych nawiązań (Lost i From) to bym zwrócił uwagę na taki film jak Starve Acre, który był tak potwornym snujem, że nawet ja- pscyhofan tego rodzaju klimatów -chciałem rzucić oglądanie w cholerę, ale potem jak się wyjaśniło…to dziżus marian, film trafił do mojej piątki roku.
Na razie zatem jestem (z pewną rezerwą) zadowolony i dałbym takie 6/10 z zastrzeżeniem ,że jeszcze tu się wszystko może wydarzyć i odwrócić i to w obie strony. Więc nie przywiązujcie się za bardzo do tej oceny jaki i ja się nie przywiązuję. Z pewnością określę się po 3 tomie, który z pewnością też przeczytam.
GoroA