LIGHTS OUT
–
ŚWIATŁĄ GASNĄ
Gdy sporo czasu temu recenzowałem krótkometrażową produkcję o tym samym tytule, nie spodziewałem się, że ktoś wpadnie na pomysł, by nakręcić pełnometrażowy film, bazujący na tym krótkim filmiku.
Po raz kolejny dziwiłem się brakowi wyobraźni scenarzystów, ale po tym, jak mój młodszy o rok brat pokazał mi zwiastun (robi wrażenie), postanowiłem odrzucić uprzedzenia oraz przepocone gatki na bok i zwyczajnie dać szansę temu tytułowi.
Moi przyjaciele z www.dobryhorror.pl (prowadzą również serwis www.horroryonline.pl , gdzie możecie za darmoche obadać masę horrorów) okreslili ten film jako zupełnie przeciętny, zdatny jedynie dla kobiet, które uwielbiają w przypływie paniki macać siedzących obok facetów po ramionach oraz kopać przedni fotel z zawziętością jucznego muła.
Jak wyszło naprawdę? Cóż, to jak powiedzieć, że pies, który posuwa klamkę od drzwi, może być biologicznym ojcem Kate Winslet… zakumaliście? Nie szkodzi, wytłumaczę to po kolei.
Pewien dzieciak, który co noc marzy o pizzy z lekami psychotropowymi, ma pewnien pomniejszy problem ze zjawą. Objawia się ona jedynie w ciemności i robi ze swoimi ofiarami to, co Jarosław Kaczyński zamierzał uczynić z ustawą antyaborcyjną.
Stwór ten ma na imię Diana i nie jest w żadnym stopniu spokrewniony z milusińskimi duchami, które powodują u mężczyzn erekcję około piątej nad ranem. Co to, to nie. Zamiast tego łamie kości, wykręca stawy i zabija, kierując się jakimś dziwnym, niewytłumaczalnym pragnieniem.
Co do samego filmu, spodziewałem się (o ja naiwny) czegoś więcej, tak więc nie muszę wam chyba mówić, że przeciętnośc wylewa się z tej produkcji, niczym śmietankowe nadzienie z kilku roztopionych paczek Oreo.
Całoształt jest wybitnie przeciętny i łba nie urywa, ale mimo wszystko, jest nieco, nieco lepszy, niż ostatnie filmy James’a Wan’a, znanego z serii gównianych opowieści o duchach. Ale czy dobry? Przykro mi, ale nieszczególnie.
Dla zainteresowanych:
Werdykt:
Jeden komentarz
Szanuje Twoja opinie ale film jest swietny i w pewnym stopniu oryginalny…