Mam wrażenie, że z horrorami, których akcja rozgrywa się w kosmosie jest tak, że albo się jest fanem, albo generalnie się jest, jak to się mówi, „na nie”. Ja sam mam trochę tak, że raczej bywam sceptyczny i rzadko wybieram takie kino. Co trochę dziwne, gdyż przecież „Obcego” uważam za super film a „Ukryty wymiar: to już w ogóle za mistrzostwo świata. A mimo to raczej nie wybieram do obejrzenia dzieł grozy dziejących się w przestrzeni kosmicznej. „Pandorum” odpaliłem właściwie trochę wbrew sobie. Ale nie żałuję.
Jak nie trudno się pewnie domyślić, akcja filmu rozgrywa się na olbrzymim statku kosmicznym przemierzającym bezkresy międzygwiezdnej próżni. Na owym statku zahibernowani są ludzie a dwójka z nich się budzi . Mają luki w pamięci, są zdezorientowani, nie wiedzą co tu robią i jaki jest cel misji. Sam statek też jest bardzo zagadkowy. Ogólnie przez spory kawałek filmu niewiele wiadomo a atmosfera jest bardzo intrygująca. Później zaczyna się robić jeszcze dziwniej. I groźniej. Pojazd okazuje się bowiem zamieszkały przez krwiożercze mutanty Skąd się wzięły? Czy to kosmici? Czy członkowie załogi? Takie pytania zadają sobie obudzeni ze snu pasażerowie. I widz.
Trzeba przyznać, że fabuła jest naprawdę intrygująca i ciekawa. Jest sporo ciekawych wątków, historia działa na wyobraźnię i mamy sporo zwrotów akcji. Z jednej strony mutanci zamieszkujący w czeluściach kosmicznego pojazdu i będący śmiertelnym niebezpieczeństwem, z drugiej próba rozwiązania zagadki statku oraz przejęcia nad nim kontroli. Na ekranie dzieje się dużo i wszystko to wciąga. Dodatkowo obraz budzi skojarzenia z różnymi innymi dziełami grozy i to nie tylko dziejącymi się w kosmosie (takimi jak „Obcy” czy jeszcze bardziej „Ukryty Wymiar”), bo na przykład sporo czerpie z filmu „Zejście”. Ogólnie mamy tu taki miszmasz motywów, który fajnie się zgrywa i jest kolejnym elementem „zaciekawiającym”. Scenografia i inne techniczne aspekty też są niezłe. Statek ma odpowiednio klimatyczny design (fajna jest zwłaszcza początkowo sekwencja budzenia się pasażerów, jest ciemno, miga jedna zielona lampka itd), mutanci też są spoko, tak jak i aktorstwo. W roli głównej występuje tu z resztą Denis Quaid, który z pierwszej łapanki nie jest.
A co do minusów, to jest ich parę. Właściwie jeden. Film nie jest specjalnie straszny. Oczywiście historia jest zagadkowa, w miarę rozbudowana, trzyma się kupy a widza przy ekranie, ale grozy jak na lekarstwo. A mutanci uskuteczniają jakieś dziwne kung fu, co też nie pomaga. Rozczarować może też fakt, że mimo solidnej rozbudowanej fabuły, dającej nadzieję na jakiś efekt wow, efektu wow nie ma. Co nie znaczy, że zakończenie jest słabe. O nie, jest dobre a nawet niespodziewane. Obraz nie ma jednak takiej hmmm… głębi, którą można by wycisnąć z horrroru o kosmosie, a co do której miało się wrażenie, że będzie. Ot solidna robota.
Mimo wymienionych wad, seans „Pandorum” uważam za satysfakcjonujący. Chociaż nie ma się czego bać, historia przedstawiona w filmie jest na tyle ciekawa, wielowątkowa, pomysłowa i obfitująca w zwroty akcji, że w zasadzie trudno się oderwać. Jest na tyle zagadkowo i różnych aspektów jest tyle, że można snuć domysły, co zawsze jest fajne. Klimat jest niezły, scenografia daje radę, aktorstwo nie zawodzi a zakończenie oferuje duże zaskoczenie (a sama fabuła po drodze jeszcze parę mniejszych zaskoczeń). Dodatkowo film czerpie (co prawda na bardzo podstawowym poziomie, ale zawsze) z kilku naprawdę dobrych dzieł grozy. Całkiem niezłe kino.
http://horroryonline.pl/film/pandorum-2009/1078