„Nieodebrane połączenie” wybrałem z dość paradoksalnego powodu. Bo jest to remake innego horroru. Azjatyckiego. Wiem, wiem- remaki są gorsze od oryginałów, zgadzam się z tą tezą zupełnie. Ale oryginału nie widziałem, a poza tym jakiś czas temu również widziałem remake asiana (i również bez znajomości pierwowzoru) i byłem bardzo bardzo zadowolony. Chodzi o film „Pulse” (recenzowaliśmy i polecamy) Miałem jakieś takie przekonanie, że w przypadku „Nieodebranego połączenia” sytuacja będzie podobna. Nie wiem czy azjatycka wersja jest dobra, ale w przypadku opisywanego filmu szału nie ma. Choć może katastrofy też nie.
Fabuła jest ciekawa i zawiera elementy, które bardzo lubię. Otóż patent na nią jest taki, że młodzi ludzie odbierają wiadomości głosowe, w których słyszą samych siebie a na dodatek są one opatrzone datą kilku dni „do przodu”. Oczywiście gdy dzień nadchodzi, to, jak to mówi Halina Kiepska”- Arrivederci Roma”!- odbiorca wiadomości w sposób gwałtowny przenosi się na łono Abrahama. Naturalnie ich ostatnimi słowami na tym łez padole są słowa, które wcześniej odsłuchali na swoich mega wypasionych, nowoczesnych iphonach.
Muszę przyznać, że pomysł na fabułę (choć sama w sobie nie jest super oryginalna) mocno mi się spodobał. Są tu jakieś tam echa patentu z „Ringu” oraz to, co moim zdaniem świetnie się sprawdza w nowych horrorach, czyli straszenie przy pomocy nowych technologii. W „One missed call” nie jest to tak rozbudowane jak we wspomnianym „Pulse” czy na przykład całkiem niezłym „The Den”, ale jednak jest. Bardziej wiarygodne jest to, że, w nowoczesnych czasach, nie da się ukryć przed „duchem w maszynie” niż, że nagle zabraknie w superhiper smartfonie zasięgu lub internetu (co jest częstą zagrywką w horrorach przecież). Może to więc być momentami straszne. Do plusów fabuły można zaliczyć fakt, że scen grozy jest całkiem sporo, i chociaż nie wychodzą one poza standardowe zagrywki, to są ok. No i pada też sporo trupów, ogólnie w filmie dzieje się nie mało. Pewną zaletą jest też zakończenie, a właściwie twist pod koniec. Ogólnie sensowny twist powinien być standardem w filmach spod znaku „ghost story”, ale chyba nie zawsze jest. Tutaj jest w miarę logiczny i zaskakujący, chociaż dla horrrowych wyjadaczy nie będzie to jakieś „katharsis”. No ale ważne, że twist jest. Czyli w sumie pozytywów niemało. Niestety są też i minusy, które bardzo obniżają moją ocenę.
Pierwszym minusem (to moje subiektywne odczucie) jest aktorstwo. Muszę powiedzieć, że dwójka bohaterów strasznie mnie wkurzała Normalnie ich gra była okropnie „drewniana”! Szczególnie postać detektywa (główna postać męska) była jakaś taka niewiarygodna, jej motywy naciągane i w ogóle mnie nie przekonywała. Aktorstwo strasznie przeszkadzało w pozytywnym odbiorze filmu. Druga wada obrazu jest chyba jeszcze większa. Jest nią całkowity brak klimatu, który powinien być obecny w historiach o duchach (zwłaszcza tych, które wzorują się na azjatyckich). Akcja filmu pędzi do przodu, nie ma dłużyzn a trupów pada sporo, ale właśnie to może być problem. Nie ma czasu na budowanie atmosfery, a film przypomina momentami kolejną część „Oszukać przeznaczenie” a nie mroczną opowieść o mściwym duchu.
Ogólnie więc stwierdzam, że „Nieodebrane połączenie” jest filmem przeciętnym, teoretycznie poprawnym. Ale niczym więcej, Niby plusów ma więcej niż minusów, ale minusy rozciągnięte są na cały film i są na tyle duże, że po prostu nie dają się przebić pozytywnym odczuciom. W sumie raz można obejrzeć. Jestem też ciekawy, czy oryginał jest dobry. Jeśli nie, to w sumie nie można winić twórców, ale mam dziwne przeczucie, że amerykańska wersja „One missed call” jest potwierdzeniem prawdy, że remaki są jednak gorsze od oryginałów. Zwłaszcza azjatyckich.
http://horroryonline.pl/film/nieodebrane-polaczenie-one-missed-call-2008/1123